środa, 25 listopada 2009

Z czystej złości- Czyli bunt I klasa nad towarem II jakości.

 Kiedyś funkcjonowało u nas coś takiego jak druga świeżość. Ser tej właśnie kategorii był po prostu zepsuty. To samo tyczyło się mięsa i innych. W myśl zasady: wszystko się sprzeda! Ludzie jedli to potem w myśl kolejnej zasady konsumenta, że jak już za coś zapłacili i było napisane, że ma być dobre, to grymasić nie wypada...

Czasy się zmieniły... a my nadal potulnie jak te baranki dajemy sobie wciskać II świeżość, II jakość i promocje bez okazji.


Już dawno zdecydowałam się  zabrać głos w tej sprawie.
 Bo jak to ze Skrzatem bywa motywacja do buntu jest i to silna.


 Dla wszystkich jest swoistą tajemnicą poliszynela, ale chyba za rzadko się o tym przypomina, że jak przetestowałam i ja i moja mama i pewnie tysiące innych osób, są u nas na rynku produkty produkowane przez duże koncerny, które różnią się jakością od ich odpowiedników dostępnych na Zachodzie.

Może nie denerwowałoby mnie to tak, gdyby nie namacalne dowody! 

Czemu, gdy pójdzie się na bazarze, do budki z dobrem przywiezionym z Niemiec, to człowiek czuje się jak w innym świecie. Kawa Jacobs nareszcie nabiera smaku, Lipton przestaje być najohydniejszą herbatą świata, proszek do prania zaczyna prać lepiej niż Dosia, płyn do płukania inaczej pachnie...no i dla mnie temat na czasie: Pieluchy Pampers!



A jest tak: producent ich kreuje się na jedyny "oczywisty" wybór w Polsce, najlepszy, najprzyjaźniejszy, w ogóle "najfajniejszy" jaki może być.
Wychodzi na przeciw oczekiwaniom mam i mokrych pup ich dzieci- w teorii.

W praktyce pieluszki Pampers, które mamy w sklepach, na zachodzie stoją dostępne po niższej cenie, w opakowaniach "Huge- huge- maxi pack" i są oznakowane logo: Baby Dry- stara technologia produkcyjna, nadal dobre, ale za to tańsze. Dla berlińskich średniaków- biedaków. U nas opakowane jak produkt  z bajerem, najnowsze osiągnięcie w trosce o nasze dzieci.
Nie wspominając o cenie naszej II jakości- jest ona porównywalna do ceny w euro, niestety nasze zarobki jeszcze nie.

 I tak jest z wieloma rzeczami. Mamy mniej pieluszki w pieluszce, kawy w kawie, proszku do prania w proszku do prania itd. itp. …
Czemu?

Dlatego, że zgodnie z filozofią i kalkulacją koncernów jesteśmy mniej wymagającym rynkiem- czytaj: skoro brak jest dla ich produktu konkurencji, to taki "półprodukt" na półkach wydaje się być super.

To nie oznacza jednak, że to co dostajemy jest wystarczająco dobre.
Trudno się domagać siateczki na wyściełaniu pieluszki czy mocniejszych pasków, jeżeli nie wie się, że gdzieś na świecie to jest norma w tym produkcie.
Reklamy karmią nas przekonaniem, że lepiej już być nie może. Co jest prawdą dopóki świat kończy się na Odrze, a dalej już tylko żółwie i słonie podpierają krawędź Ziemi.

Tutaj niestety panują inne standardy i nie oszukuję się, że ktoś z producentów się do tego przyzna. Jedyne co usłyszymy, to, że za przeproszeniem: gówno prawda, towary u nas są inne ponieważ badania pokazały, że mamy...inny gust!

Tylko, kto z was tak naprawdę woli gorzej piorący proszek lub codziennie tęskni za herbatą z PRLu?... to podobno z sentymentu za starym dobrym- wstrętnym smakiem polski Lipton jest tak niepijalny...

2 komentarze:

  1. Haha, tak, Polacy maja inny gust. To wlasnie dlatego w centralnym miejscu niemal kazdej miejscowosci króluja bazarowe szczeki badz polowe lozka z chinskimi majtkami po 5zl. My po prostu kochamy te majtki, podobaja nam sie, lubimy w nich chodzic. No i oczywiscie majtki sa tanie - ale to przeciez drugorzedna sprawa. Bo - jak juz zostalo powiedziane - ten wybór to kwestia gustu. Wlasnie tak.

    Skrzatko, uwazaj, bo sobie sciagniesz na glowe koncernianych esbeków i dopiero bedzie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia: Jestem już zmęczona tym naszym badziewlandem. U Taty Skrzata w Berlinie w każdym Lidlu, Aldim i innym bieda-sklepie są rzeczy godne naszych delikatesów ( super greckie papryczki nadziewane serem albo gotowe piersi z kaczki bez chemicznych polepszaczy ). U nas nie dość, że drogo, to jeszcze marnie. A koncernianym esbekom mówię: Kismajes, iwen tłajs! Mój blog- moja wolność słowa!

    OdpowiedzUsuń