niedziela, 31 stycznia 2010

Nabity w butelkę...

Muszę się spieszyć! Zbój dał mi tylko pół godziny przy komputerze na pisanie i rysowanie...

 Wszystko dlatego, że mam plan niemiłosiernie się z niego ponatrząsać...
Ale pretekst zafundował mi znakomity, ba, sam się z siebie teraz śmieje... narodziła się bowiem u nas nowa sommelierska tradycja...

Zbój zdobył nową sprawność w dziedzinie enologii ( z gr.: oínos = wino + lógos = nauka ).
Gorzka jest to lekcja, o lekko owocowym aramacie...


Zaczęło się jak zwykle w takich sprawach, od pretekstu.
Jakieś 3 godziny temu postanowiliśmy opić wszystkie popełnione w tygodniu głupoty, które skończyły się happy endem. Zbój więc wybrał się po wino do sklepu na rogu...

Przyszedł rozpromieniony za chwilę. Skrzatku, mam dobrą nowinę!
- Poszerzył się asortyment, z podłego stał się trochę mniej podły. 

/ Choć prawie wszystko jest smaczne, na nasze prostackie podniebienia... /


 Teraz mamy swojego nowego Merlota, Semi Secco, Rosso, 29 zikko!

 

Galante!
 Było by: Le P'Azur gdyby to było wino francuskie lub Mocny Pazur jakby było typowo polskie.
A jakie jest?... Hahaha...
A jest, no ba! Oczywiście, że włoskie:
Psikus- Hokus...Le posso presentare... wino na naszą miarę:


P'azurro!


Mi coś się kołacze po głowie. Panie i Panowie przedstawiam Zbója i jego mądrego psa Cezarka...pieszczotliwie: Czarka i jego P'azurro.




Zbój mój :-D, smakuje?
Jeżeli nie, na twoją miażdzącą recenzję czekają już pod adresem donosy@pudelek.pl!

sobota, 30 stycznia 2010

Niedelikatne delikatesy

Też macie swoje dobrze znane, pobliskie, małe sklepiki? ...

Przedziwne miejsca,  do których wchodzicie jak na scenę.... Aktorzy na kolejne przedstawienie...
Nasza prywatna tragedia grecka z rytualnym kupowaniem pieczywa i sprawdzaniem daty przydatności do spożycia... Nasza dzisiejsza rola życia...
Otoczeni przez chór znajomych sprzedawczyń... Tych co wprowadzają element liryczny ( o jaki bobasek śliczny! ),  przewidują bieg zdarzeń  ( O, mamy tu produkty Pani marzeń... )...




 i za każdym razem się przyglądają... Patrzą, analizują, słuchają...

Stojąc na tej scenie słusznie ma się wrażenie, że nic nie umknie, nic nie zostanie zapomniane.

Ostatnio u nas napięcie się potęguje...

Jak dzieci, zdrowe?  A Pani to już dawno nie widziałyśmy! 
- Tak się obowiązkami podzieliliśmy...
- A wie Pani my to już myślałyśmy że Pani dzieci spakowała i wyjechała.
- ... / tu następuje moje zakłopotanie /
- No bo "mąż" tak długo sam przychodził  i robił zakupy na śniadanie!


Chwila, chwila, tylko co ja znowu zrobiłam?... Miłe Panie sobie myślą, że Zbója opuściłam!...


 Idę do kasy, kończyć rytuał. Z lekkim uśmiechem satysfakcji z dobrze odegranej roli schodzę ze sceny i wracam do domu...
Litość i Trwoga...
Mówię Zbójowi, żeby się przygotował do swojego przedstawienia...

- Zbój, kiedyś postanie tam znowu twoja noga. Widocznie wyglądasz im na przegranego życiowo... ale nie stresuj się jak będziesz kupował, choć chór Cię będzie bacznie obserwował.


- Bardzo śmieszne Skrzacie! Mam tam chodzić specjalnie w garniturze i krawacie?




Wy też takie perypetie macie?...

piątek, 29 stycznia 2010

Jedna dyktatura odchodzi...

...przychodzi następna. Dyktatura niepalących.

Nadchodzimy! Moc ustawodawcza z nami. Jesteśmy odważni, jesteśmy głośni, jesteśmy wszędzie obecni! Mamy absolutną rację, a jak nie, to grzywna!


Tymczasem, coś narysuję.

Z przystankowych obserwacji.
Tam, gdzie nasz słuszny punkt widzenia podkreśla strefa niepalenia.






czwartek, 28 stycznia 2010

Po 10 stron dziennie...ale do przodu

Zaczęłam czytać książkę.



W moim przypadku jest to wyczyn. Generalnie dopuszczam myśl, że są mamy dzieciom, które mają tyle wolnego czasu i siły, że czytają non stop. Siadząc w wannie, pchając wózek, zmywając naczynia albo i pieluchę...Ja do nich nie należę. Od ponad roku  nie czytam nic- poza środowym tygodnikiem na P. ( Możecie sobie myśleć, że to o "Party" chodzi...)

Byłby to powód do wstydu, biorąc pod uwagę inne grupy odniesienia, ale porównując się do ogółu jest to tyle, ile czyta statystyczny Polak, więc zatykam dziób krytykom mego lenistwa...




Książka jest idealna na tę porę, bo opowiada o wyprawie balonem na biegun północny.
Wielkiej, wizjonerskiej i szalonej podróży napowietrznej Szweda- Pana inż. Andree.


Mam na stronie tytułowej uroczą dedykcję dla poprzedniej właścicielki "za pracę w szkolnej organizacji ZMS "...

Bynajmniej nie świadczy to ( źle ) o książce, ale raczej o wydawniczym rynku tamtych czasów. Na wszystko można by narzekać, ale na ówczesną klasyczną literaturę akurat nie. Jakby to nie zabrzmiało, tyle fantastycznych książek nie miało jeszcze swoich wznowień... ( cholerna kalkulacja wydawniczych zysków! )
Ale ja pokolenie dobrobytu, nie pamiętam jak to było źle i szaro i pusto na półkach, więc mam czelność nie narzekać...


Wracając do książki wesoła nie jest, bo głównych bohaterów na końcu rozszarpują polarne niedzwiedzie. Tyle zostaje z  bohaterskiego marzycielstwa, najlepszej pożywki dla sztuki. Tak przynajmniej pokazał to Jan Troell w swoim "Locie Orła"*...

Może kiedyś doczekam jak wyemituje to jakaś telewizja- zanim dożyję starości- lub Pan Gutek wyda na płycie.
Życzcie mi 100 lat...



*Nie mylić w książką  pod tym samym tytułem. Wydawnictwo: Fundacja "Nasza Przyszłość"... Autor Roman Giertych, dla niewtajemniczonych polityk, adwokat, historyk, wicepremier i minister edykacji, poseł, prezes... mistrz tytularnych funkcji zaufania publicznego i dysfunkcji tegoż to zaufania w praktyce.

wtorek, 26 stycznia 2010

Przeszkadzaki...

Zbój załatwił sobie taką gumę do rozciągania i trenowania mięśnia.
 Może dlatego, że ja mu tyle mendzę, że trzeba się brać za siebie, aby nie zdziadzieć?...



Nawet dobrze by mu szło, bo ma zapał do tych ćwiczeń.. tyle, że mu nie dają...


Eh, te małe chłopaki...




 Przeszkadzają, rozbrajają, rozśmieszają...

Chyba jednak Świat się kończy...

Dobrnęłam do setki! ( No nie w latach oczywiście )... ponad 100 rysunków, 2 i pół miesiąca ubarwiania rzeczywistości... To, aż tyle tego, wartego zanotowania się wydarzyło?



Dzisiaj kolejna przygoda. Oswajam nowego Painta!
Całe szczęście piksele zostały, technologia nie będzie na chama wygładzać tego, co ma być kanciaste. Trochę boję się zmian w przyszłości... Póki co wara od moich pikselków!
Za to, ta- Tam!! W nowej wersji mogę generować komiksowe dymki z automatu...

Wypowiadam zaklęcie przywołania: I summon thou, O Greater Automatic Dymek!





Jak tak zacznę robić, znaczy, że mnie opętało i czas kończyć z rysowaniem...

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Trochę bez ładu i składu- rozmyślania Skrzata o końcu Świata...

Świat się kończy, czy zaczyna? Kolejny tydzień i nadal nie wiem.

Szwedzcy naukowcy wieszczą małą epokę lodowcową. Dla przejętych losem- nas małych robaczków na planecie- jest to istotny głos odraczający wizję wielkiego ocieplenia, przynajmniej o te 3 kolejne pokolenia...

Świat bez nas, my bez Świata? Chcesz sobie poczytać, a tu niestety serwują Ci średniowiecze XXI wieku i dance macabre prosto z gazety!

Jakby nie było, ma być źle...

Możliwe trzęsienia Ziemi...Kilka stron dalej jakiś biedny Syzyf toczy pod górę kamień-
Polacy są w pracy wypaleni!- Nie ważne jak dużo z siebie dajesz,
i tak prawie nic nie dostajesz...
 ...Do tego znowu piszą, że mieszkań będzie mało...


Człowiek- kurczę - zachłanne na informacje zwierzę. Lepiej mi było w mojej słodkiej niewiedzy...






 




 - Skrzatku, masz jakiś kryzys po Avatarze? Czytałem, że Amerykanie zapadają na depresję jak się naoglądają...

A wy się dziwicie?
 W obliczu nachalnego bombardowania końcem, popkultura ma się znakomicie.

Ja też już tak dłużej nie mogę. Wieczorem sobie pogram- to mój sposób na egzystnecjalną trwogę...

sobota, 23 stycznia 2010

Nasza spółka

 Skrzat do Zbója:

"Co ci tak warga sterczy?
– Urodziłem się z wystającymi dziąsłami.
– To lepiej je wciągnij bo nadziejesz się na drut kolczasty."

Pamiętacie jaki to film?....

 ...

To nasza inspiracja na dzisiaj...Gdzie tkwi sekret naszego dopasowania?

Jesteśmy jak Bubba i Forrest Gump.
Nie za mądrzy, uwielbiamy krewetki, mamy wielkie marzenia.

Kto jest kim, łatwo zdagnąć. Ja nade wszystko kocham słodkości, a Zbój ma krzywy zgryz.


 ...


Życie jest jak pudełko czekoladek.




tylko czasem się o nie kłócimy...






piątek, 22 stycznia 2010

Ocie ocie!



Trzeba koniecznie uchwycić takie momenty...








Kiedyś to będzie tylko odległe wspomnienie...

czwartek, 21 stycznia 2010

Gwizdek

Będąc rodzicem, obserwuje się taki moment, kiedy własne słodkie, małe dziecko- jak mały Jack- Jack Iniemamocny- nagle ukazuje swoje piekielne moce.

A-ha dostał ksywkę "Gwizdek"...  bo, jak tylko coś mu się nie podoba daje sygnał, jak gotująca się woda...





...iiiiiiiiii!!!!!!....

aż w uszach dzwoniiiii....

życie jak w Madrycie...

 Firma Zbója postawiła swoją stronę internetową. Pięknymi obrazkami zachęca do aplikowania zagranicznych pracowników. Na zdjęciach widzimy uśmiechnięte twarze realizujących się młodych ludzi, seksualny wabik w postaci blondynki przy komputerze, oraz to piękne miasto nad Wisłą, o którym nieświadomi Świata przyszli pracownicy z zachodu czytają :

 "Warszawa jest nowoczesną metropolią łączącą w sobie zalety życia w ekcytującym dynamicznym mieście z korzyściami płynącymi z niskich kosztów życia!"

Wow, wow, wow! Ja też chcę zamieszkać w tej Warszawie z opisu... Poproszę dobrzepłatną, pozwalającą się samorealizować twórczo pracę razy jeden, plus w bonusie możliwość kupienia- bez kredytu na 30 lat, po 3 tysiące rata miesięcznie- szczytu marzeń człowieka pracy: mieszkania 50 metrów, 2 pokoje, szał!...

Dlaczego w Polsce jest tak miło? Z punktu widzenia pracodawcy- co zbliża nas niebezpiecznie blisko Chin- z powodu bycia rajem pełnym taniej siły roboczej!
Dla niewtajemniczonych w realia życia po tej stronie kurtyny, jeden pies czy to Polska czy Chiny...


Ja pragnę jednak podkreślić naszą wyjątkowość:


Jak wypunktował nas dr Simon Chapple z Wydziału Polityki Społecznej Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) " dochód rodziny w Polsce należy do najniższych wśród krajów OECD, a ponad 21 proc. polskich dzieci żyje poniżej granicy ubóstwa " ... " gorzej mają tylko Meksyk i Turcja "-  ( dlatego trzeba klikać w Pajacyka! )


Który pozbawiony problemów dnia codziennego pracownik z Europy Zachodniej w ramach małej egzotyki nie chciałby pomieszkać w takim Meksyku, Stambule czy nawet Warszawie?...

Poczytajmy dalej:


"Chapple zwrócił uwagę na przeludnienie polskich mieszkań ( które ma miejsce wtedy, gdy liczba osób w gospodarstwie domowym jest większa niż liczba pokoi )".  Polska zajęła ostatnie miejsce!!

My ze Zbójem i naszymi dziećmi przekraczamy normę o 400%!!

Żywe przykłady! Dlatego z punktu widzenia pracownika, radzimy nie wnikać...

Co do korzystania z uroków życia, które zareklamuje wam pracodawca- pamiętajcie moi drodzy nie zakładać rodziny i jej samodzielnie nie utrzymywać- wtedy nici z wyjść do restauracji, kina, zakupów czy egzotycznych wakacji...!


...Tymczasem...


Chcecie jak my wybrać się na prawdziwego steka?

Na was czeka wołowina z Kobe z gorącego kamienia - 178 złotych...
Na nas polska krowa dla tych, co i tak się na jedzeniu nie znają- taniej o stówkę.

Na dwie osoby licząc, zaoszczędzone dwie stówki. Dlatego my rodowici, jesteśmy skazani na amerykańskie sieciówki...

Choć jakimś cudem, w naszym małym raju, wszystkie knajpy podejrzanie dobre opinie i gwiazdki z gazety mają...







My już w żaden głupi marketing nie wierzymy...

środa, 20 stycznia 2010

Złota Myśl Skrzata: Gdyby...

Na ogół nie daję się przekupić... ( chyba, że Zbój zapłaci za moje milczenie paczką Kinderków i wtedy to on gra wieczorem,
a ja patrzę )... nie piszę też na zamówienie.

Dlatego też jednym uchem wpadło, a drugim wypadło mi polecenie mojej siostry o tym, żeby napisać o nagłym zniknięciu kibli z półką!
( kto za tym stoi ?)

Ja żyję w ograniczonym wszechświecie, teorie spiskowe jako pewna egzotyka i rozczulająco ludzka potrzeba metafizyki są mi bliskie, ale żeby aż tak...

 Jedak podjęłam wyzwanie!  Coś jest złego w tym, że tak zasadniczo zmieniła się fizjonomia naszych sanitariatów...

 Jest to tyle niepokojące, że moda ta poskutkowała tym, że za każdym razem jak w wodę wpada k...
( masz ci los, jak ten problem opisać nie używając słowa kupa?)...


/  Z pomocą przyszedł mi czytany dzieciom Julian Tuwim (metafora między wierszami )... /



Na wstępie poczyńmy pewne założenia:

Jeżeli w muszli to byłaby ta woda głęboka.
Stomia to ta topola wysoka,
a małpa co robi siup-a! to niestety... ( znowu to słowo na k... )

to skoro nie ma półek w kiblach, to co by było...



"Gdyby"...

..."I gdyby małpa ta aż spod nieba
Zeskoczyła z tego drzewa
Do tej rzeki- tej nawiększej
I najszerszej, i najgłębszej,
Takiej wielkiej, że jej nigdy
Nie obejmie ludzki mózg -

Jaki to byłby -


Jaki to byłby-


 Jaki to byłby .... 





 ...

wtorek, 19 stycznia 2010

Czarno widzę...

Niedziela outsiderów

Mimowolnie ( bo nie jest to przecież jakaś szczęnięca manifestacja, że niby jesteśmy lepsi, bo nie mamy pieniędzy na weekendowe szastanie w centrum handlowym ) wpisujemy się ze Zbójem, w jakiś przedziwny trend...

 W niedzielę odkryliśmy, że mimo oportunistycznego braku ideologii na ten dzień, jednak idziemy pod prąd...

 Dosłownie...


/ Rysunek może i jest strasznie brzydki, ale to dlatego, że wczoraj był najgorszy dzień w roku, który jeszcze trwa... w głowie mam czarną dziurę, którą też może narysuję, a moja samoocena i samopoczucie jeszcze z niej nie wyszły...czarno to widzę ogólnie... /

 Wracając do niedzieli:



Tam w środku to właśnie my brniemy...


piątek, 15 stycznia 2010

kombinatorzy...

I nie piszę tu o żadnych złych ludziach...

 Obserwuję po prostu hultajski potencjał kiełkujący w moich dzieciach. Do tego- co udowodniła wizyta u kuzyna Zbója- chłopcy zaczynają wykorzystywać przewagę, jaką daje wsparcie brata...


Ejek kombinuje, gdzie tu nie wejść, a mały stoi na czatach!





To się nazywa kapitał ludzki, na całe życie...

czwartek, 14 stycznia 2010

Olśnienie!

 Nastąpiło u mnie samokrytyczne olśnienie...Nie uniknę powtórzeń...

Sztuką jest robić pewne głupoty, ale w sposób mądry, przemyślany, zaplanowany...
Najgorzej jest zrobić coś głupiego i do tego głupio!... O ja niemądry, niemądry, niemądry Skrzatuch... Ile razy mogę robić ten sam błąd?
I to nie chodzi tylko o ten konkurs. To chodzi o problem podejmowania decyzji w ogóle... Ja- Skrzat hurra- myślący po fakcie...

- Bądź poważny Skrzacie- ty pasujesz tylko do Absurdalnych i offowych... Jaki z Ciebie artysta?...Gdzie się będziesz ścigał z twórcami?...





(Teraz szukam wymówek) To nie fair... 
Jak ktoś jest trans  ( kategorialny ) to mu nikt, w prawdziwym życiu nie każe się jednoznacznie deklarować! 
Czy jest litero, czy obrazkowy? 
Że niby jak się nie jest artystą to trzeba być offowym, aby nie obrażać prawdziwych talentów?... 



 Ple, ple, ple... gadaj zdrów...
Już za późno...
 ...

Kiedy mniej znaczy więcej...

Jaka jest przewaga posiadania jednej rękawiczki i to bez palców, nad jedną rękawiczką z palcami?




/ demonstracja... /




Taka, że można ją wypchać obiema rękami!

środa, 13 stycznia 2010

O rety- parytety!

...
Choć jestem kobietą ( stety- niestety ),  uważam, że to głupie jakieś takie.

/ W sumie to nie wiem czy ja mam płeć? Jestem w końcu Skrzat, jak podaje Wikipedia: Skřítek (AKA Goblin )... co to wszystko znaczy?  
Deus meus, czemu mnie pokarałeś tak pogmatwaną ontologią? /

No, ale wracając do tematu parytetu.

Nawet będąc wymierzonym w dyskryminację  rodzi podejrzenie, że poprawnośc polityczna zabiła racjonalne przesłanki.

Chcecie więcej kobiet w polityce, w gazetach , na blogach?  Parytety dla Skrzatów, bo za dużo Zbójów na tym Świecie?

Pracujcie nad zmianą mentalności. Bo kto mi powie, że akurat te 50% kobiet mimo ich poprawnej politycznie obecności w grupie, rzeczywiscie będzie spełniało oczekiwania, a nie jedynie domykało procent udziałów????


Poza tym, powiem przemądrze, sam fakt dawania komuś spacjalnych praw, czy to ze względy na kolor
skóry, wielkośc czapki czy płeć i stawianie go ponad innymi w imię wyrównywania szans, jest
dyskryminacją samą w sobie!

Bo, czemu mam mieć specjalne prawa? Za to, że mam co?...




Może i mam przez nie gorszy start, ale też i obietnicę równiejszych szans!...

Jak trzeba upaść, żeby móc wzlecieć?

 
Zaprzedałam się komercji!

Ale skoro już powiedziałam: A ... to trzeba teraz powiedzieć: kuku! ... i odsłonić swoje prawdziwe oblicze...

I choćbym nie wiem na jakiego buntownika pozowała przed wami, to fakt jest taki- po nocach śnię o pozowaniu, ale przed fotografami na Wielkiej Gali Wręczenia  Nagród. O tym czerwonym dywanie, o tym, że jednak Zbój będzie musiał założyć krawat, bo inaczej...
( - Nie pasujesz? Wszystko psujesz! )....



i to wszystko dzięki waszym esemesom!

Ułożyłam sobie nawet na WGWN przemowę ( każdy domorosły psycholog wie, gdzie trzeba posmarować )...

" Drodzy Fani tu zebrani! Gdyby nie wy, nie byłoby mnie tutaj..."
Podoba wam się? ( pamiętajcie SMS o treści F00013 na numer 7144. Koszt SMS, to 1,22 zł brutto i ma podtekst charytatywny! )

Smaruję dalej, bo ujawniono, kto jest sponsorem serwisu Blog Roku...




Nikogo nie pominęłam?...

wtorek, 12 stycznia 2010

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Zimowe impresje filmowe... cz. 2

David Lynch i jego wersja podróży A2... kosztująca 33 złote, wielka biała żenada...







 

Zimowe impresje filmowe... cz. 1

...Bracia Coen i śniegi Minnesoty...







niedziela, 10 stycznia 2010

Słowo na niedzielę- bardziej, wyżej, absurdalniej...

Jadąc naszą trasą ze Zbójowego Lasu, mijamy tajamniczą budowę.

Fragment wyłaniającego się zza rusztowań pomnika mówi wiele: będzie to w istocie coś z rozmachem! Widoczne z pobliskiej drogi, pobliskiego miasteczka, ba, pewnie nawet z satelity i na Google Earth!!...

Dół powłóczystej szaty dał nam pewne wskazówki.... zaczęliśmy ze Zbójem przyjmować zakłady:






Wkrótce internet wyjawił mi straszliwą prawdę... będziemy rekordzistami! Już mi wstyd...

Gigantyczny Chrystus Król:
Rozpiętość ramion: 24 metry!
Wysokośc pomnika: 33 metry!
Wraz z koroną i nasypem: 49,5 metra!






Ma aspiracje sięgnąć nieba!... Ukoronowanie czyjej pobożności reprezentuje?

W wypowiedziach dla lokalnej gazety największy entuzjazm przejawia dyrektor domu kultury... pewnie dlatego, że te miliony, które poszły na pomnik  pomogą wieczorami lokalizować znudzoną młodzież... już wiadomo, gdzie będą chodzić posiedzieć "na piwo"....

Z kolei lokalni włodarze zacierają ręce, z myślą o tłumach turystów odwiedzających miasto... zaraz ruszy produkcja koszulek, kubków i pamiątkowych figurek... turystyka sakralna jest niezwykle opłacalna....


...


Kurcze, w sumie to ja też bym takim pomniczkiem nie pogardził...

- Skrzacie, a tobie co chodzi po głowie?





...Pójdziecie na to?


sobota, 9 stycznia 2010

Od Kociubułków

Zbój ma najlepszych przyjaciół na Świecie. Farciarz jeden. Wybaczają mu brak wylewności w formułowaniu myśli na facebooku. Nie wysyłają na święta głupich esemesów z odzysku, licząc na równie głupią odpowiedź. Nie opadają im ręce na kolejne próby umieszczenia ludzików Duplo w subwooferze- uśmiechen do góry...
Mają anielską cierpliwość do Ejków i A-hahuniów...
- Ciocia , Bułek koć ( chodź )... Sio mama, sio tata...

Można im zjeśc wszystko z lodówki, panoszyć się w kuchni, wypić najlepsze herbatki, a oni i tak się cieszą, że byliśmy u nich gośćmi, te kilka dni raz na pół roku. Ekscentrycy jacyś...




Od lewej stoją: Bułek Atek, Ciocia Dada, Zbój, Skrzat, Ejek, A-ha, Eli, Ciocia Kaga, Bułek Ziuaf.

Spóźniony prezent...

 Wszystko przez tego kuriera!

A Skrzat już miał w głowie ułożony scenariusz Świąt. Już widział oczyma duszy, jak Zbój zaskoczony dostaje tajemniczy prezent.
Widać było jak na chwilę zaświeciły mu się oczy. Może miał nadzieję, że to jakaś gra na PS3, albo perfumy?...

Tego się nigdy nie dowiemy... bo nasz kurier firmy Lizał Go Pies nie dojechał przed wigilią. Kilkudziesięciu innych chyba też nie, bo aż pisały o tym gazety. Tej firmy nie polecam! (  zrymujcie sobie...)


Skrzat się wkurzył, a jak! Potem pojechaliśmy jeszcze na drugi koniec kraju, więc niespodzianka czekała i traciła na mocy...

Lecz któregoś  styczniowego dnia...

 ( I choć pewnie na tysiącu blogów ktoś już użył tego porównania, ja dokładam swoje w uznaniu dla twórców tego sloganu. )

Prezent: 30 złotych
Kurier Lizał Go Pies: 16 zł.

Zobaczyć Zbója w białych kalesonach!

 BEZCENNE!





 Na wszystko inne nie warto czekać tak długo... :-) 

Jedyną osobą, której ten prezent się nie podoba i ma problem z tatą w kalesonach jest Ejek. Być może, widok ten godzi w jakiś sposób, w jego wizję męskiego ojca?... bo jak tylko zobaczy Zbója w tych białych galotach krzyczy: - Nieee, Nieee

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Ledwo zaczęłam- a już kończę...

Jutro przyjdą Panowie zamalowywać w mieszkaniu ślady naszej obecności na ścianach...

Ciekawe co powiedzą na wielki, niezmywalny zaciek...





Jest jak element testu plam wieloznacznych... tyle, że wykonany dwa lata temu przez Ejka z przewijaka...

...piekielnie trudny do interpretacji...







W takim razie o naszych Miodnych przyjaciołach i ich ciepłej chacie nad rzeką, o prezencie Zbója, o Sylwestrze, o Zapomnienej Autostradzie i mijanym Tajemniczym Największym Pomniku Świata opowiem wam w weekendzik...

Mieszczuchy zrobiły sobie ferie...

 I nagle okazało się, że jest na wsi taki mały pstryczek... pstryczek nocniczek

Świat robi PSTRYK...

... i CIEMNO jest...














 


a potem drugie PSTRYK...


...i BIAŁO jest...







A potem było jeszcze 12 razy PSTRYK i musieliśmy wracać do domu-
tam gdzie nie ma ani prawdziwej ciemności, ani zupełnej białości- za to jest miastowo SZARO...

Wróciłem!

I to w wielkim stylu. Oto bowiem głowa boli mnie od wczoraj tak, że tylko leżę, robiąc ciemność łokciem na oczach. Nie wstaję, nie słucham, nie reaguję, choć mordują mnie i dzieci i wyrzuty sumienia...







Żałuję jedynie tego, że tak mało mam siły, a tak wiele wam do narysowania od czasu wyjazdu, na nasze małe, Miodne, sylwestrowe ferie!

No więc do dzieła!