sobota, 26 grudnia 2009

taki pop lubię...

Byliśmy wczoraj na pięknej bajce w kinie.
Jak zwykle musieliśmy trafić na miejsca obok jakichś Popcornowców, którzy chrupali, mlaskali i szeleścili przez bite 3 godziny.

Też macie takie szczęście, że zawsze akurat przy waszej kasie w sklepie coś się zepsuje, choć kolejka była najkrótsza, lub choć cała sala jest pusta, to jacyś głodni popkultury krytycy filmowi, muszą napychać się prażoną kukurydzą akurat za wami?

My tak mamy...




Ale nawet oni nie zabili uroku tego filmu...

 Idealnie skrojonej na miarę współczesnych, ckliwych homo sapiensów historyjki o tym, co już kiedyś było- O wielkiej próbie kolonizacji umysłów przez naszą ziemską, wysoką kulturę- o złych ludziach, chciwości, miłości i odwadze.

Miałam wątpliwości, czy mój umysł ukształtowany za młodu na Braciach Grimm to przyjmie, ale udało się. Widocznie każdy nawet największy kontestator i powierzchowny wielbiciel kultury wysokiej- chrupania popcornu na Wernerze Herzogu- ma swój słaby popkulturowy punkt.
( No fakt, my mamy ich więcej )

I skoro Sienkiewicz, jako reżyser kostiumowych M jak Miłość, nie jest wstydem tylko kanonem, to tym bardziej Cameron i jego Avatar...

To był taki piękny, kolorowy, cyfrowy sen...
...a potem tylko maczuga w dłoń, kurtka na plecy, i znowu trzeba wracać do swojej codziennej alternatywy...

środa, 23 grudnia 2009

wtorek, 22 grudnia 2009

Niech będzie Skrzat pochwalony! Mam komunikat świąteczny...

Szczęśliwych, rodzinnych Świąt...

Mimo, że mieszkają daleko stąd, zawsze o nas ciepło myślą i za nami tęsknią...
Taka magia Świąt, jest słodko jak w reklamie.... ogólnoludzka atmosfera bezinteresowności i miłości....

Więc dzwonimy do części rodziny, proponujemy, że przyjedziemy  i Wigilię z nimi spędzimy....
Pytanie, czy nam już wybaczyli, że swego czasu nie byliśmy zobaczyć nowego ogrodu czy większego samochodu?...


- No wiecie, przyjeżdżajcie jak chcecie...




Eee... To miało znaczyć NIE?...


... w takim razie, zostajemy!

...

Jak zwykle się sprawdza Zbójowe przysłowie:

"Wszędzie dobrze, ale we własnej bajce najlepiej..."

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Prosimy nie wchodzić!

Byliście kiedyś w sklepie, który na drzwiach ma zachęcającą wywieszkę:

OTWARTE- PROSIMY NIE WCHODZIĆ!

albo ZAPRASZAMY*
      ( * to tylko żart! Spadajcie! ) ???

My w weekend, na mroźnym spacerze przy minus 15 stopniach, na taki trafiliśmy. Co prawda, nie było tak dosłownie napisane, że nie jesteśmy mile widziani, ale...

 z resztą zobaczcie sami...




Gres na stopniu okazał się tak śliski, że nie dało rady wejść...





Naprawdę!





Bez popychu ani rusz! No, na pewno nie z powagą na twarzy...

Co z tego, że się  nam w końcu udało...
...kiedy sprzedawcy, jak się okazało, mieli standardowe miny odstraszające intruzów..





...a zwykłe wełniane rękawiczki ( kurde, extreme trekking non- freeze wool edition? ) musiały być z ginącego gatunku owiec, taka cena...

Cały wysiłek na nic...A już tak chcieliśmy lekko i przyjemnie wydać trochę pieniędzy...

Wielka Stopa

 Zbój uparcie mi to powtarza!

Dziwne, ale od dziecka uważałam, że nie to jest moim głównym felerem... ( patrz: obrazek )

Podobno moje stopy, są tylko niewiele mniejsze od jego, numer 43.

Ma do tego teorię, że jest to sprawka hormonów po ciąży. Mechanizm przystosowawczy, do równoważenia ciężaru brzucha...
Podśmiewa się pod nosem, że pewnie teraz szybciej pływam...

Ja sobie myślę, że trzeba być Zbójem, żeby coś takiego mówić dziewczynie! To mniej więcej tak, jak stwierdzić, że ma małe cycki! Nawet jeżeli prawda, to nigdy nie zabrzmi jak komplement... trudno...

Jeszcze odcisnę piętno swojej  Wielkiej Skrzaciej Stopy na tym Zbójowym zadku!...

niedziela, 20 grudnia 2009

Słowo na niedzielę- bajka o szlachetnych rycerzach...

Przebywam czasem na terenie kościoła. Nie chcę się tłumaczyć!... bo tak robi tylko winny, no i przecież nie ma w tym nic złego, prawda?
Jest to po prostu wieczorem, zimą, jedyny jasny punkt w mojej okolicy. ( Brzmi sensownie? )

Moich dzieci na razie, poza zabawą na schodach katedry, nic więcej nie interesuje. Za to zainteresowało mnie.

Na bramie zawisnął jakiś czas temu plakat anonsujący wystawę.

Jak głosił podpis, organizatorem jest zakon Rycerzy Kolumba-
o ironio znany na Świecie ze swojej walki w obronie życia poczętego- a według Vonneguta, nawiązujący do bandy białych morskich rozbójników, którzy przybyli w 1492 na nowy kontynent oszukiwać, łupić i mordować...

 Może to właśnie w celu zadośćuczynienia, amerykańscy ojcowie rycerzy tak ambitnie wzięli się za ratowanie kolejnych istnień?
Jeden nienarodzony za jednego indianina! Dopóki bilans nie wyjdzie na 0...


My jako naród cechujemy się równym umiłowaniem historii...i równie mocno musimy czuć kompleks zdobywcy i ciężar Kolumbowych występków.
Mamy na koncie wielu pomszczonych indian.
Szlachetny i  rycerski ten polski naród!

Niestety, nie we wszystkich dziedzinach jesteśmy równie mocni...



Pełni fantazji i niepoukładania mamy awersję do logiki ze statystyką, znaczne rozwarstwienie ( nie tylko ocen ) między  religią a etyką, oraz z racji konserwatyzmu dosyć lekceważące podejście do teorii ewolucji oraz zagadnień ludzkiej biologii, szczególnie tych dotyczących rozmnażania...



Ale intencje mamy rycersko szlachetne...

Słowo na niedzielę- pójdźcie za mną!

 Postanowiłem założyć własny kościół!

Może moja zmęczona głowa wymyśliła ten plan jako sposób na ucieczkę od rygorystycznego rysowania i pisania?
Pomysł sam w sobie nie wydaje się zły... ba, im więcej nad nim rozmyślam, tym mi się wydaje lepszy.



Dla moich kilku czytelników mam garść pomysłów, może ktoś to podchwyci i zaczniemy na poważniej zastanawiać się nad kupnem Maybacha...

Póki co możecie przekazać majątek waszego życia, na cele naszego kościółka. Zostaniemy zgromadzeniem żebraczym- czyli musimy być ładni, schludni i dobrzy z marketingu.

Jeżeli zrobimy coś spektakularnie głupiego, to gwarantuję wam wieczną chwałę i rozgłos ( może nawet przyciągniemy jakichś sponsorów! ).

Mam łatwość formułowania myśli, więc na kolanie sklecę nam jakąś chodliwą doktrynę.

Możemy nadawać sobie stopnie wtajemniczenia, na Największej Czapce kończąc.

Myślałam też o nazwie dla nas: Skrzatologia źle się kojarzy, Skrzatoiści za bardzo sugerują inspiracje wschodem, a przecież raczej chcemy powielać rodzime wzorce, coś jak ojcowie Skrzatoryści?

Podoba mi się Skrzatochwalstwo! Dobrze oddaje moje wyobrażenie o istocie tego zgromadzenia!



A co do naszej przyszłości, mam kilka New Age'owych pomysłów:

1- Kultywujmy styl życia bez jedzenia- odłam radykalny- zrywamy z jedzeniem w sposób nagły i ostateczny. Jeżeli nie przetrzymacie próby żywnia się energią, obiecuję znaleźć wam godnych następców i oszczędnie gospodarować spadkiem.

2- Czekajmy w grocie na koniec świata i przebiegunowanie Ziemi, potopy, UFO, upadek komety i koniec Hollywood, albo cokolwiek mogącego zastąpić racjonalny sens życia. Znaczy w zamknięciu to będziecie wy, a ja na zewnątrz bohatersko nadstawię czapkę w oczekiwaniu na anioła zagłady.

3- Załóżmy uczelnię- Wyższą Szkołę Skrzaciej Gnozy i Autohipnozy. Magisterium ze świecowania uszu lub leczenia kolorem. Mogę być rektorem!

 Będzie wspaniale! Nie przewiduję długiej listy grzechów śmiertelnych, poza zatajeniem stanu majątkowego.

Czekam... prezent na święta możecie kupić mi już teraz..!

sobota, 19 grudnia 2009

Pan Pam

 Oto nasz synek, urodzony artysta. Indywidualista. Ejek.

 Od niedawna Pan Ejek a właściwie "Pam".




Uprawiany kierunek w sztuce: bałaganiarski ekspresjonizm, a dokładniej fowizm (z francuskiego Les Fauves - dzikie zwierzęta ).
Zdradza zamiłowanie do ekscentrycznych nakryć głowy.
Bez umiaru wysysa tubki z pastą do zębów.
Nie zna żadnych śmiertelnie nudnych ograniczeń, ani reguł poprawności.
Sama wesołość :-)

piątek, 18 grudnia 2009

Utknęłam...

Dzisiaj czuję się jak wąż, który zjada własny ogon.

Doszłam do punktu, w którym już dalej się nie da...






Muszę sobie zrobić porządny  reset twórczy.

Mam tylko jedną niepokojącą hipotezę. Właśnie mija miesiąc, odkąd piszę mojego bloga.

Może właśnie przeżywam jakiś syndrom wypalenia?
Może to już koniec? Śmierć twórcza. Gad już nie zwróci połkniętego tułowia. Będę tak tkwić na wieki wieków w tym supełku?

Aby nie być gołosłownym znalazłam coś, co doda głębi, moim pokrętnym jak droga węża przemyśleniom...

Z portalu Okultura...Jak w mordę strzelił o mnie:

Kiedy schodzimy głębiej lub raczej dajemy się pochłonąć otchłani "nieświadomego", wpadamy w sidła symboli o sile rażącej i trudnej do ujarzmienia. 
 / zaczyna się mocnym akcentem... /


Na samym dnie śpiącego umysłu znajdują się dziwne symbole mocy, tętniące gejzery energii, które w każdej chwili mogą wybuchnąć, stając się potężną niszczącą siłą, jeśli się ich nie okiełzna.
 / Nie wiem czy to dosłownie znaczy, że moja głowa eksploduje, czy raczej symbolicznie, wyrzucę z siebie tyle żółci, flaków i fekaliów rysunkowo- blogowych, że nie będę miała po co tu wracać ze wstydu /



Potrafią wszakże z równą siłą nas wspierać ( te symbole mocy- przyp. skrzata ) i zasilać energią życiową, kiedy je dobrze rozpoznamy i nauczymy się je wykorzystywać. Stają się wtedy błogosławieństwem, łaską, która odmienia nasze życie, wprowadzając nas w świat cudowności, gdzie wszystko jest możliwe. 
/ No kurcze właśnie, właśnie, jak tu wyjść z kryzysu w tą obiecaną wspaniałość, gdzie będę Zbójem i Skrzatem i Blogiem w jednym?.../

W tej archaicznej matrycy dziwnych obrazów najbardziej pierwotny charakter mają symbole zwierzęce, pośród których zawsze miejsce najbardziej zagadkowe zajmował wąż.  
W (...) podaniach, węże wykazywały się wyjątkową mądrością, tym potężniejszą, im bardziej skierowaną przeciwko istniejącemu ładowi na świecie.
 / Ktoś mi tu wpełza w tyłek i łaskocze... /

  Do meritum pochlebco!




Jego wieloznaczność ( tego węża- przyp. skrzata ), jego naga (naga!!!- przyp. skrzata ) obecność w trakcie zrzucania skóry sprawiały, że rzucał wyzwanie światu jednoznaczności, reprezentowanemu przez monoteizm.
 / Coelho by się nie powstydził tego zdania!! /

Mógł przybierać różne postacie, a jednak za każdym razem jego właściwe znaczenie było nieuchwytne.

I tak wracam do punktu wyjscia.  Chcę być znowu sobą, ale nie wężem z tyłkiem w ustach? Po co ja się tak narysowałam! ... Kto mi pomoże... Ratunkuuu!



Wyprawmy sobie wesele... wesele jakich wiele...

 Nie ma co ubolewać nad upadkiem tradycyjnych instytucji i wartości.
Jedna nie zdewaluuje się nigdy! Jest nią popularny sakrament wesela.

Formalnie ślub jest do niego tylko dodatkiem.

Co to znaczy wyrecytować te kilka zdań i nawet lekko mijać się z prawdą? Niektórzy mają dużą wprawę w oszukiwaniu samych siebie...

Ale okiełznać 200 pijanych i roszczeniowych osób, zachować twarz rozbierając się na czas i wpychając między nogi balon przy oczepinach,  lub po prostu nie uciec spod remizy i  już nigdy nie wrócić, na myśl o tym, ile to wszystko kosztowało... to dopiero jest życiowe wyzwanie naszych czasów!

Podług oczekiwań prawdziwe weselicho musi być jak mocno supłający nas węzeł.
Mówiąc wprost- ma być na tyle ogromnym obciążeniem, aby połączyć parę na całe życie.

Na osłodę roztoczy wizję towarzyskiego awansu,  całkiem realne wywindowanie wizerunku swoich rodziców w oczach zazdrosnych sąsiadów, ale przede wszystkim da nadzieję, że jednak  ( o ile goście dobrze zrozumieli aluzję ) wszystkie nasze wysiłki zostaną ODPŁACONE...

Dla chcących być niezakłamanymi, w wyrażaniu swoich oczekiwań wobec mołtochu, jest już specjalny wzór zaproszeń:

"Państwo młodzi serdecznie zapraszają na... / pierdu pierdu /... Wejście tylko za okazaniem koperty"...

...

Oto prawdopodobna ( pomijając krawat Zbója ) rekonstrukcja naszej niezmąconej radości, z tego bogatego ( w doświadczenia ) dnia...



 

 Tak nie wypada!...



...



...przecież głupi miesiek na nic się nie nada...

czwartek, 17 grudnia 2009

"Le menel artistique" - mówiąc w języku ojców sztuki...

Z pewnym rodzajem sztuki jest tak. Patrzysz na coś i sam nie wiesz, co powiedzieć. Potem ukradkiem słuchasz reakcji gapiów obok, albo w pośpiechu czytasz opinie krytyków, i czujesz ulgę...

Co prawda nie mówisz tego w zgodzie ze sobą, no ale w końcu nie znasz się na sztuce...
 "To jest dobre!"


...

Po naszej stronie rzeki stanął właśnie pomnik.

( Wg. definicji słownika PWN powinien to być: posąg, obelisk, płyta itp., wzniesione ku czci jakiejś osoby lub dla upamiętnienia jakiegoś wydarzenia, dodatkowo coś, co ma dużą wartość historyczną, naukową, estetyczną itp., co jest reprezentatywne dla swojej dziedziny lub epoki. A przedstawiana ma być osoba lub przedmiot będące symbolem lub świadectwem czegoś. )


Nasz nowy pomnik jest, w odniesieniu do powyższych, dziełem ideologicznie słusznym, jak tłumaczy jego artystyczny ojciec Paweł Althamer. Nie tyle potulnie spełnia wymogi nakładane przez ogólnieprzyjętą poprawność, co rzyga jej w twarz!
Do tej pory przecież nikt nie odważył się zrobić pomnika zapitego MENELA!

Byli wsród tłumu na otwarciu Ci, co wzdychali z zachwytu. Taki pijak- jak malowany!...
Cała ta strona rzeki- jak z obrazka!
To krzyczą Ci, co czytają w przewodnikach, że to miejsce, ma taką wspaniałą duszę.
Tak tu pięknie!- tu wojna skończyła się 5 lat temu... Jak tu spokojnie!- wszyscy menele są tak zapici, że ledwo chodzą- nawet jak wyskoczą z jakimś aktem agresji, to wal w ryło i w nogi.

Jak tu artystowsko!- chcesz się polansować?... czeka tu na ciebie bohema alkoholiczna...


Nie znam się na sztuce.

Ale, z codziennych obserwacji  wiem, że obok menela istnieje też zapotrzebowanie na uartystycznienie wszechobecnych kup na chodniku...




...oraz na propagowanie częstych tu, unikalnych chodnikowych fresków, malowanych krwią z rozbitych głów!

Zapraszamy artystów!

Wczoraj z wieczora ( zawsze można liczyć, na ciepłe słowo... )





...


środa, 16 grudnia 2009

W każdym szaleństwie, jest metoda.

Kiedy patrzę na szaleństwa małych chłopców, trudno mi uwierzyć, że może z nich wyrosnąć taki stateczny człowiek jak inżynier, urzędnik albo filatelista...


Taki A- ha znowu pobrał najnowsze uaktualnienie.
Jego mały procesorek przetworzył wszystko, co widział u brata, na całkiem nową umiejętność.

Ejek się rechocze, jak to widzi.
Ja nie mam słów.

Patrząc tylko z dorosłego punktu widzenia, na pełną poświęcenia determinację tego małego, nie mogę nie myśleć sobie, że być może tkwi w tym skoku jakaś metafizyka?...W końcu w każdym szaleństwie jest jakaś metoda...

Zobaczcie to w zwolnionym tempie...








 








Niech patroni małych chłopców skaczących z kanapy będą z A-ha...

Reklamy Booble- czyli jak zarobić setki dolarów!


Zdecyduj, czy chcesz zarabiać marne grosze, czy setki dolarów?!
Decyzja należy wyłącznie do Ciebie!

Takim psychologicznie podchwytliwym hasłem firma Booble, zachęca nas do zamieszczania w blogach Blobber swoich reklam.

Podobne jednoznaczne pytanie zadaje mi Pani z sieci komórkowej, kiedy słyszy, że nie przedłużam umowy:
- To rozumiem, że nadal chce Pani płacić swoją WYSOKĄ stawkę 75 gr za minutę? 
- Tak, chcę, pragnę, do widzenia!

Za reklamy, też podziękowałam Booblowi. Choć te setki dolarów brzmią kusząco (  mimo, że jestem tylko mały i niemądry, jak powtarza Zbój, kiedy skończą mu się w dyskusji inne argumenty ) to ja jednak wiem swoje.

Tak jak w loterii Milion za SMS, można wygrać milion złotych
( losów )-wysyłaj kolejne SMSy / koszt: 4,99 + VAT /-
tak i tu czai się jakiś trup w szafie.

Niech szybko przekalkuluję...
Mogę zarobić 0,01 gr za każde wasze kliknięcie w reklamę. Zbój chce pewnie jakieś drogie auto.Hmm...

 Klikajcie więc kochani moi, tak was lubię..

/ Znając sprytny mechanizm dopasowywania treści reklam, miałam lekkie podejrzenia, że Booble może mnie jednak źle zrozumieć, kiedy zamieszczę posta o naszym dawnym dziecięcym muzykowaniu do utworów BIG CYCA /...
Od dziś mój blog z reklamami wygląda tak:





Uups...Jakoś tak niezręcznie wyszło...Aż strach pomyśleć co by się pojawiło, gdybyśmy grali do PIDŻAMY PORNO!


( Tak was lubię, pisałam już o tym? )..
Proszę, kliknijcie, choć raz w penisika albo cycuszki, z myślą o moim przyszłym Porsche!

wtorek, 15 grudnia 2009

NO COMMENT






Wygwizdani przez SI...

Zbój kiedyś pracował na komputerze.

Pracował by nadal, gdyby ten nie podupadł na zdrowiu.
Kochany Dziaduszek, staruszek nasz, komputeruszek po odsłużeniu 3 lat na pokładzie zamienił się w upartego, zrzędliwego Dziadygę.
Toczy go choroba, na skutek której nastąpiło uzłośliwienie materii nieożywionej. My wspaniałomyslnie nie mamy mu tego za złe, w końcu starość nie radość, no ale...

...doszło do tego, że przy próbie zagoniena go jeszcze do pracy, doprowadza się on do natychmiastowego przegrzania i na nas agresywnie buczy alertem...

 Wtedy przypominają mi się wszystkie filmy SF gdzie złowroga Sztuczna Inteligencja przejmuje władzę nad stacją kosmiczną i ubezwłasnowolnia załogę- HAL 9000 z "2001 Odysei Kosmicznej", Gerty z filmu "Księżyc" albo nawet animowany Autopilot w "Wall.E"!   Teraz do tego dochodzi jeszcze Dziaduszek z naszej bajki!

Trochę to niepokojące...

Bzzzzzz......

Chcemy zobaczyć kto wygra Top Chefa- Bzzzzzzzzzzz!
Conan O'Brien  szuka swojego miecza - Bzzzzzzzzz!
Zbój włącza programy jak Houdini i inne czary- mary- Bzzzzzzzz!

Bzzzzzzzzzzzzzzzzzzz! ALERT: ODWALCIE SIĘ LUDZIE!!!  Bzzzzzzzzzz!

...

O ty dziadu, co za potwarz! Nie będzie komputer pluł nam w twarz i sobie na nas gwizdał!

Zrobiliśmy mu taki system chłodzenia, że teraz mówi nam grzecznie "Dzieńdobry mili Państwo", gdy tylko ustawiamy wentylator...

Taki patent na niego mamy:

 

No i kto tu rządzi Dziaduszku?

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Spacerowe obserwacje i ich tajne inklinacje...


W weekend mieliśmy ze Zbójem cotygodniowy przywilej wyjścia na chwilkę razem.
Dzieci zostały z Mamą Skrzata, a my w tym czasie zrobiliśmy sobie... spacer po zakupy na osiedlu...

Prawie zawsze, gdy pokazujemy się we dwoje, mamy okazję zaobserwować ciekawą zależność...






To skojarzył Zbój.
Ilekroć mija nas na spacerze: kobieta; starsza; w berecie lub czapce; o wyglądzie dość konserwatywnym...
..to przygląda się Skrzatu bardzo przenikliwie!







Zbój twierdzi, że wie o co w tym chodzi...

- Wiesz Skrzacie, istnieje takie społeczne przyzwolenie, że mężczyznom wolno więcej, w kwestii swobody ubioru, fryzury, zachowania...
- Zbój, kurcze, spójrz na siebie! Nosisz maczugę!...
A czy ja, aż tak dziwnie wyglądam w tej czapce?...







Ja i tak myślę sobie, że to nie o żadne złe emocje chodzi. To wszystko przez ten Diabelski Włos!
Jak to się nie gapić na młodą dziewczynę z zarostem na brodzie!
A nie mówiłam, że jest widoczny?!!

wiedziałam!!!
wiedziałam!!
wiedziałam!
...

Mali agenci...

Podobno mam w domu szpiegów!

Zbój tak powiedział idąc do pracy. A ponieważ wie, że ja wiem, że on wie, że jest zbyt leniwy, żeby założyć swojego bloga w rewanżu za moje skrzacie przytyki, postanowił zasiać niepokój w moim sercu.
 
- Uważaj sobie Skrzatku, będę wiedział, że coś znowu na mnie smarujesz! A teraz buzi, lecę, papa!
- A szarlotka?! O nie, znowu zapomniał...


Patrzę się na tych dwóch małych agentów, których mi tutaj zostawił i sama nie wiem, jak to Zbójowi zakomunikować...
...tak, żeby brutalnie nie zabić w zarodku ( Uuu...grząski grunt!! )
jego nadziei na wyszpiegowanie moich pokrętnych planów, ale...

...jego podopieczni właśnie zajęli się zabawą...



Są rozkoszni jak CBA-  robią ten swój śmieszny bałaganik, a potem ich szef wróci z pracy i będzie musiał to z powagą posprzątać...


...


Teraz wystarczy im włączyć teletubisie... już słychać jak sobie chórkiem nucą: Tinky Winkyy, Dipsyy, Lalaa, Poo...
A potem machają do monitora: Hejoo!

...

Oj...
Właśnie jeden zmęczył się obowiązkami. Nie pracuj już malutku...

- Śpij słodko agenciku, nie wykabluję twojemu szefowi!

Aaa Aaaa Aaa...

niedziela, 13 grudnia 2009

Słowo na niedzielę- proszę Bloga o zasłużony odpoczynek...

 O Bloże mój! Siódmego dnia daj mi wieczne odpoczywanie...


"- Skrzatku, nie umieraj, nie, niee, nieee!

- Przecież nie umieram bałwany! Ja po prostu...
... odzyskałem spokój" 


Jak opisuje mnie dzisiajszy prawie cytat z "Kung Fu Pandy", właśnie widzicie, kiedy leżąc dzień święty święcę...
...i wbrew pozorom wcale nie spoczywam na katafalku.
Gdyby kadr był szerszy wszyscy zobaczyliby, że jest to nasza stara, poplamiona przez dzieci kanapa z IKEI.


Nie przejmuję się niczym, bo zakłóciłoby to moją wielką Ciszę Wewnętrzną.

Nie dorabiam do nieczego ideologii, nie śmieję się, nie prowokuję, nie wysilam.


 Po prostu postępuję zgodnie z I przykazaniem:
W niedzielę i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej*
i powstrzymać się od prac niekoniecznych...

Czyli w moim wypadku wystarczy, że robię NIC...


* Nie dotyczy Skrzatów, Zbójów i Hobgoblinów.

sobota, 12 grudnia 2009

Złota myśl Skrzata- Eee..

 Zaczynam czuć delikatną presję dokonywanych wyborów!
( wiecie o czym mówię, o TYM zgłoszeniu!)...

Szczerze mówiąc ogarnie mnie nawet lekka skrzacia panika, gdy myślę o niedostatku autorytetów ( poza mną oczywiście )
na tym blogu.
Dlatego postanowiłam czym prędzej znaleźć sobie kolejnego patrona artystycznego, wraz z cytatem na poziomie...
( owszem- jak to w Skrzaciej przewrotnej naturze- trochę po to, aby zatuszować poważny wydźwięk poprzedniego posta ).


Zostanie nim moja miłość, niewątpliwie niewyczerpane źródło inspiracji, prawdziwy król alternatywy:
Your Dudeness, el Duderino, Koleś "Dude" Lebowski!...

...a oto słowa mądrości:






Gdybyśmy wszyscy byli tacy wyluzowani jak on, życie zdecydowanie byłoby łatwiejsze...

Aby jednak nie popadać w ordynarną dosłowność tego cytatu, myśl Kolesia intelektualnie rozwinie dla nas profesor Wiktor Osiatyński:

To, czego potrzebujemy na co dzień do szczęścia to "wstać rano, zrobić przedziałek i się odpieprzyć od siebie."

Do dzieła!

Czapka w czapkę...

 O kurcze, Pudzian wygrał walkę!... / nikomu z nas nie chce się wyjść rano na śniadaniowe zakupy /...
Zbój, szkoda, że nie mamy telewizora, bo bym sobie popstrykała kanałami!...

Typowe dramaty sobotniego poranka...prosto znad kawy przy monitorze...

 Dzisiaj jednak mam szansę zrobić coś dobrego dla wczoraj narodzonego Nonia! ( obiecałam )...

 W sumie to każdy z nas (  choćby dla poczucia egoistycznego połachotania  ) powinien w Podarniku kupić coś dla Polskiej Akcji Humanitarnej za kilka złotych i dwa kliknięcia.

O tyle proste, że nie wymaga od nas wysiłku.

Ze Zbójem poleglismy totalnie na analogowej, a nie wirtualnej pomocy.
Zaczęło się od tego, że przełożyliśmy oddanie rzeczy PCK na za tydzień, potem na za dwa, trzy, cztery..
A potem było: -sprzątamy? - wyrzucamy?... i do kosza...

Teraz mamy szansę się odkuć!

My, produkty ewolucji wysokiej cywilizacji- zupełne mięczaki, wypasione na okrągło w naszej dostatniej rzeczywistości , których hartuje najwyżej walka z Telekomunikacją Polską S.A. po kolejnym absurdalnym problemie z Neostradą...

Dlatego między Pudzianem a Najmanem na stronie głównej kupmy wodę pitną dla Autonomii albo nakarmmy głodne dzieci w Polsce. My jesteśmy bogaci, oni za to są twardzi. Każdy może na tym skorzystać.

Dla Skrzata jest to kwestia osobista...

Ty masz dziurę w brzuszku,     ja mam brzuch wystający...
Tylko czapki mamy identyczne...

piątek, 11 grudnia 2009

Wydałam na siebie wyrok!

To trochę tak, jak zgłosić swoje dziecko do konkursu Małych Miss...
Już nikomu nie mogę wmawiać, że nam niewydumane ego!...


ZGŁOSIŁAM SWOJEGO BLOGA DO KONKURSU NA BLOG ROKU 2009!

Koniec tematu, nie ma sprawy...

Obiecałam Zbójowi, że o tym nie napiszę...

 ... ale nie mogę się powstrzymać...



 Wczoraj Zbójo zapowiedział, że stworzy kontrbloga, aby mieć swoje narzędzie zemsty. No, ale znając go, po 3 postach skończyłoby się zawieszeniem działalności.

A poza tym czy ja, kryształowy Skrzat, zasługuję sobie na Zbójowy odwet?

Dlatego, specjalnie dla niego ( jest to żart dosyć homogeniczny i zupełnie nieśmieszny ) przypominam w dobrej wierze:

- Zbój, pamiętaj o szarlotce!!
- Wrrr...Skrzacieeee! Koniec tematu, nie ma sprawy!

Chwiejne nastroje żywiciela rodziny.

Samodzielne utrzymanie rodziny w Polsce wymaga stalowych nerwów.
Nawet najtwardsze Zbóje czasem przeżywają kryzys...





Całe szczęście jest on zazwyczaj krótkotrwały. / Tydzień później /








- Damy radę Skrzatku- chwatku?
- Nie narzekamy! Kup mi na wieczór Kinderki i gramy!


czwartek, 10 grudnia 2009

Coś się kroi!

To brzuch mojej przyjaciółki Skrzatuszki!
Pan doktor wprawnym ruchem wyciąga właśnie z niego małego Nonia!
To dlatego, że mały wypiął się dosłownie swoją małą nienarodzoną pupą na wszystkich i za nic nie chciał wychodzić z łona po bożemu.

Ma krnąbrny charakter po mamie!




 Skrzaty witają na świecie. Postarają się go ulepszyć na twoje przyjście Noniu robiąc dziś jakiś dobry uczynek.
Powinno powiększyć to ogólną sumę dobra we wszechświecie.
Bilans: + 1.

W prezencie dla Ciebie!

Sprostowanie z ostatniej chwili: Skrzatuszkę kroją jutro! Ale już dzisiaj się szykuję.
Noniu mały- buzi, buzi, Ciocia Skrzat czeka!

Dobrze im z oczu patrzy :-)


Jak miło czasem pośmiać się z cudzego nieszczęścia!

To dlatego niektórzy z nas zapewne czytają Pudelka, oglądają Taniec z Gwiazdami albo Wiadomości. Zawsze komuś gdzieś podwinie się noga i będzie widać majtki...co za satysfakcja!

Ja wczoraj znalazłam szczerą radość w przeglądaniu serwisu Policyjni.pl, gdzie prezentowani są poszukiwani przez policję delikwenci.

O ho ho... czego tam nie widziałam:

2 metrowy "Dzidziuś", Parchaty oszust pseudonim "Karakan", z opisu: "TWARZ: cera czerstwa; twarz prostokątna; brak zarostu"... :-O

...albo ( jakby tu to poprawnie politycznie napisać nie używając słowa na M? ) niewątpliwy Afroeuropejczyk francuskiego pochodzenia z opisem:
TWARZ: cera śniada; ( nie od dziś wiadomo, że w kwestiach różnic rasowych cechuje nas pewna ubogość słownictwa )

Największe wrażenie robi jednak młody Pan, który ma zdjęcie gładkie i przystojne jak z Goldenline... a szukają go za zabójstwo! Szczerze mówiąc patrzy mu z oczu Wszechpolakiem!

...


Gdyby Zbója Policja szukała za notoryczne niewynoszenie śmieci, jego profil na Policyjnych wyglądał by tak:

Poszukiwany z Art. 790 § 15: Zaniechanie- ze szczególnym niedbalstwem. "Kto doprowadza do zachodzenia procesów gnilnych w odpadach pozostawionych w domu, podlega karze grzywny lub ograniczenia wolności"





ZBÓJ

IMIĘ DRUGIE:  G.....

SYLWETKA:  ubiór elegancki, sylwetka krępa (muskularna)

INNE CECHY OSOBOWE: śmiech charakterystyczny

RAMIONA / RAMIĘ:  tatuaż kompozycja rysunkowa

WŁOSY: włosy proste; włosy krótkie; włosy: uczesanie na czoło.

PODBRÓDEK: podbródek z wyraźną bruzdą

UZĘBIENIE: uzębienie krzywe

NOS: kolor nosa naturalny, nos prostolinijny

TWARZ: cera blada; twarz owalna

Może posiadać niebezpieczne narzędzie! ( Maczuga )

...


No, ale dobrze chłopakowi z oczu patrzy :-)

środa, 9 grudnia 2009

Wojna!

Zbój i Skrzat mały w jednym grali domu.
Skrzat na Xboxie nie wadził nikomu.
Zbój chciał w Killzonie najdziksze wyczyniać swawole.
Skrzat musiał ustąpić, na swoją niedolę.

...
Wojna, wojna, wojna!

Dragon Age Skrzat                  VS.                     Killzone 2 Zbój
Xbox 360                                                              PS3








Dzisiaj wieczorem może grać tylko jeden!

Wcielenia moich dzieci na dzisiaj...

Widzieliście kiedyś Słonia balansującego na piłce?




A kogoś, kto karmi kurczaczka paprochami z dywanu?



1000 twarzy Skrzatka...

Mój Skrzat jest takim everymanem...Ma tysiąc twarzy i tysiąc żyć.  Można pod niego podstawić dowolną liczbę i dowolną postać.








Tylko mianownik pozostaje zawsze bez zmian. Jest nim czapka.





Staram się przykładać tę samą miarę do siebie, co do innych, choć mnie obejmuje dosyć krótka linijka.

Tu jestem sobą.

...


Ostatnio Pani u fryzjera zapytała się, co powiedzieli w pracy na moją nową fryzurę. Jakiej pracy?
- Chwilowo niemożliwa, ale chłopakom się podobała.
Cisza...
To aż tak głupie w dzisiejszych czasach chwilę poświęcić się dla kogoś innego?


Ja na razie płynący czas liczę kolejnymi postami na blogu i rosnącą samodzielnością moich małych skrzatków.
Definiuję się przez proste rzeczy.
Przytulam swoje jeszcze nieprzedszkolne dzieci, czekam na Zbója, aż wróci z pracy i wiem, że tak mi dobrze.


Kiedy czytam o ogólnym zagonieniu wszystkich, nie mogę się nie zastanawiać, jaką laurkę wystawią nam, dzisiejszym rodzicom, następne pokolenia?

Nasz współczesny styl życia wydaje się być jedynym możliwym i niepodważalnym. Tylko pewne wybory, których dokonujemy nie zawsze są już tylko kwestią konieczności, ile wygody.
Aby nikogo nie oceniać, już nawet socjologowie mówią o niekończącym się gromadzeniu dóbr i odkładaniu posiadania dzieci w czasie w kategoriach odpowiedzialności.

Od czasów młodości naszych rodziców zmieniło się bardzo dużo.
Teraz rośnie kolejne pokolenie- głównie z braku czasu oddane komuś pod opiekę. Ci przyszli ludzie sukcesu, dzieci zaganianych rodziców sukcesu, wciśnięci między karierę a całodobowe przedszkole.

Ze swoją ukształtowaną szeroką strefą komfortu, wątpię, aby gdy dorobią się apartamentu i SUVa mieli jeszcze chęć i siłę zająć się swoimi starymi rodzicami i przyjąć do domu znowu nieporadnych i niewinnych jak małe dzieci- staruszków.

Pytanie czy sami nie pracujemy ( dosłownie ) sobie na to odrzucenie?

Na to, że nas starych po latach oddadzą pod wprawną rękę pani pielęgniarki. Aby nie czuć, nie oglądać, nie powodować niewygody. Zapłacą wysoką cenę za porządną opiekę, tak jak kiedyś opłacono im małym niańki, w zastępstwie do przytulania za mamę i tatę, którym znowu nic nie przeszkadza w karierze.

Życie jak McDrive- byle móc załatwić wszystko, wychylając się przez okno samochodu.


Dzisiaj definiuję się przez opozycję do tego.
To jest mój bunt.


wtorek, 8 grudnia 2009

Diabelski Włos





Mam na brodzie Diabelski Włos!

Jest mocny, czarny i niewątpliwie nadprzyrodzony! Ilekroć ja go wyrywam w tajemnicy przed Zbójem
( O nie! Skrzacie, masz włosa na brodzie! ), to ON się znowu zjawia...

Nawet nie tyle boję się tego, że za 20 lat będę cała brodata i wąsata, ile tego, że ten włos to może być naprawdę jakiś zły omen!

Oceńcie sami...

Doigrałam się w końcu?...

...a może... mówiąc metaforycznie, każdy ma gdzieś ukrytego swojego czarnego Diabelskiego Włosa?...

Ćwiczenia dla prawdziwych twardzieli