środa, 25 listopada 2009

Ile lat można nie używać zmywarki?...

Ok... zrobię rachunek sumienia- nauczyłam się grać na Xboxie, opanowałam rysowanie piórkiem po tablecie, umiem wymienić worek w odkurzaczu... ale jednego już nie przeskoczę...

 Już 4 lata mijają jak zmywarka stoi tak, jak ją Pan Bóg stworzył.

Jakieś 1,5 roku temu zdjęliśmy z wewnątrz folię, aby zrobić rozpoznanie procedur. Kupiliśmy nawet tabletki do mycia naczyń z kuleczką w środku w technologii 4 w 1, albo już nawet 5 w 1
( Podobno super się błyszczą od tego kieliszki. Szkoda, że mamy tylko jeden ).
Z tego co pamiętam pierwsze reklamy, to za moich czasów 3 w 1 to był szał... Teraz kiedy świat poszedł do przodu obecny rozwój cywilizacji mierzymy już wskaźnikiem 9 w 1...
...no a my ze Zbójem nadal stoimy w miejscu...

... bo kiedy w końcu zdjęliśmy tę folię okazało się, że tam gdzieś pewnie trzeba popodłączać te przewody wszystkie. Piszę "pewnie" i w ogóle ta wypowiedź jest tak mało składna, bo sami nie wiemy. Nie starczyło nam odwagi, aby się przekonać...

No bo przecież to nie takie proste, jak mówią w reklamach.

Po pierwsze kontekst socjologiczno- poznawczy: Uruchomienie zmywarki wymagałoby od nas zwiększenia na nią naszych zasobów uwagi, które przy dwójce małych skrzato- skoczków są i tak nadwyrężone.

Kontekst zarządzania czasem: Wiem przecież, że te brudne naczynia, przez włożeniem  trzeba obmyć z resztek. Konsekwentnie i systematycznie zaraz po jedzeniu, aby nie zaschło. Potem trzeba poczekać, aż uzbiera się sterta, półeczki się zapełnią, aby o jednej godzinie, ekologicznie dokonać cudu zmycia.

Kontekst psychologiczny: Wstępne mycie, domywanie, wkładanie, wyjmowanie, pilnowanie, aby się nie zatkało, nie śmierdziało, nic nie zgniło... Nie, nie nie! Stanowczo za dużo tego....

Czarno to widzę... Nie stać nas na taką przewidywalność.

Skrzacie- z chaosu powstałeś, w chaos się obrócisz...



Tymczasem Zbój znalazł rozwiązanie naszej bolączki:


Mamy już gdzie ustawiać nasze "bogate aromaty z pełną życia soczystością i ujawnieniem kwiecistych odcieni, jak również anyżu i świeżego siana. Imponująco zbilansowane, z właściwym poziomem kruchej kwaśności, i zapachem dojrzałego owocu"... Poezja smaku ze stacji benzynowej...

6 komentarzy:

  1. To straszne! Skrzacie, w jakiej Ty nieswiadomosci zyjesz! A w niedoli jakiej!
    Wszystkie wymienione przez Ciebie minusy (wcale tak zle nie jest btw!) klaniaja sie zasadniczemu plusowi: nie musisz zmywac tej calej sterty tlustych obrzydliwych naczyn recznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha... zazwyczaj zmywa Zbój, domowy zmywak mój. Ja mam wymówkę, że tyle się nagotowałam, że już nie dam rady nic więcej...

    OdpowiedzUsuń
  3. moge z wami zamieszkac? pod dywanem bede. nie zaywazycie mnie. prooosze, moge?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszamy Magda, jak jesteś małym stworzonkiem to możesz mieszkać w zmywarce. Wina i tak nie mamy już od dawna w zapasie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. mam zmywarkę od pół roku i nie wyobrażam sobie, aby mogło jej zabraknąć brr...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dylemat rozwiązał się sam. Właśnie wynajęliśmy nową norę. Tam to już naprawdę nie ma zmywarki. Tak na amen ;-)

    OdpowiedzUsuń