środa, 17 listopada 2010

wynalazki

Podobno palacze przestaną chodzić do knajp.
Podobno to tylko żart, bo i tak w połowie knajp nadal będzie można palić.
Podobno ta ustawa to jeden wielki żart. Nic się nie zmieni...

Dla tych, co wierzą w zakazy jest już kabina dla palaczy.

Ja też bym chciała wierzyć. Dlatego szukam po głowie pomysłów.
Popkultura sama podsyła mi kolejne rozwiązanie.
Cinematic do gry Starcraft II.
Od 4 minuty do 4'04''.


 Hełm dla palacza!


Dymione szkło. Mikrofiltry i gumowe uszczelki. Wbudowany mikrofon i zewnętrzny głośnik.





Na miejscu biadolących palących byłabym takim wynalazkiem podekscytowana!

ostatnia paróweczka chodzi mi po głowie...

Czytam dzieciom wieczorem  PRL-owską bajkę z innego świata: "Jak Wojtek został strażakiem".

Pymonek jeszcze nie mówi, ale wiem, że on też chce być strażakiem. To widać.

Nam też tę książeczkę czytano jak byliśmy mali, ale wtedy mój kuzyn Wojtek, to chciał być szambiarzem.


Czasy się znieniły. Mamy nowe wydanie. Niegdysiejszą treść. Hiperwspółczesne obrazki.

Mają sprzęt strażacki, 
bogaty, nie skąpy:
drabiny, gaśnice, 
sikawki i pompy.

 Wszystko zawsze działa 
sprawnie jak należy.
A strażacy tutaj- 
to sam kwiat młodzieży


a ten kwiat wygląda tak:




Ilustrator zapomniał im twarze szmatami obwiązać, że niby młodzież zęby bolą...


Ah ten Miś! Do dziś jest kongenialny w swoim przekładzie na rzeczywistość :-D

O nie, to już ROK!

 Wiecie co, to już rok mija. Nie żebym cały czas pisała. Miałam kilka miesięcy umysłowego letargu w okresie letnim, jak każdy zmiennocieplny. Ale to, że nadal działam, to cud!


Dziś blog zatacza koło, zjadając właśny ogon. Wszystko już kiedyś było. 17 listopada 2009 wiedziałam się tak:



A jednak ciągle tu jestem! Przewrotna jest karma takich gadów jak ja :-) < pochlebiam sobie... >

 Pzdr!

sobota, 13 listopada 2010

paranormal activity

nic nie jest takie...
...jak się wydaje.

Nie będę narzekać. Przeprowadzkę ogólnie można uznać za sukces.

Teraz normy zaludnienia mieszkania przekraczamy tylko o 200, a nie 400 proc. co w istocie jest normą, zmieniając punkt odniesienia.

Wszystko z pozoru jest ładne i nowe. Bałagan na pralce robię tylko jak zwykle. Taki element metafizyczny. Pewnien niezmiennik definiujący moje miejsce w nowej rzeczywistości.

A ta wydaje się nader perfekcyjna. Tylko czemu analizując szczegóły,  zaczynamy jednak nieświadomie bawić się w niepokojące nadinterpretacje?

Widząc ich pierwszy raz, odczytaliśmy zachowanie wlaścicieli mieszkania jako spięcie i zestresowanie nową sytuacją ( czytaj: naszym widokiem). Nie wiem kto wyglądał irracjonalniej- Skrzat w czapce, czy Zbój z maczugą?
Wyobrazili sobie pewnie nas w oparach lepszych fajek, w oparach wódki jak rzygamy na podłogę, gdy dzieci brudne śpią ze stadem psów na dywanie.


Teraz myślimy, że te miny mogły być wyrazem tajemnicy jaką starali się skrywać.


Na idealnym obrazie nowej proletariackiej rzeczywistości pojawiają się rysy.

- Szafki kuchenne tak wysoko, że nawet full size Skrzat musi wchodzić na stołeczek...

...

- Niepokojące odgłosy, tak jakby w środku nocy ktoś szarpał na próbę drzwi mieszkania...




no i to... witający nas pierwszego wieczora... tajemniczy sik...

Oczywiście wiedzieliśmy, że to mały Pymonek zwany też Sikaczem.





Ale czy na pewno??





<< plask, plask, plask...tup..tup...tup >>>







- Ktoś tu jest?...


...

środa, 10 listopada 2010

Modlitwa za grubasy

     Ojcze nasz, któryś jest w niebie... podobno bardzo szybko tyjemy. Szkoły już nie wychowują. Rodzice sporadycznie. Wyznanie nowej wiary brzmi: Co nas nie zabije, to nas wzmocni.


Mając perspektywę wieczności, nikt nie boi się syfnego jedzenia.

Modlitwa młodego pokolenia



Niedzielne centrum handlowe i kurczaki.  Święć się imię twoje... McDonaldsie i KFC...

 Gazety informują.  Lekarze alarmują.
Przyjdź królestwo twoje! 
Nadchodzą grubasy.

 W dostatniej rzeczywistości,  zbyt bogatej, żeby nie dojadać, za biednej, żeby kupować zdrowe. A może tylko zbyt zabieganej, aby wiedzieć, że można jeść inaczej?

 Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj...  z masłem.

...

Pamiętam, kiedy gdzieś w internecie postulowałam, aby ZOO, jako instytucja edukacyjna włączyło się mimochodem w propagowanie zdrowego stylu życia- tak aby wzorem zwierząt można bylo w nim zjeść owoce, warzywa, orzechy i choć minimalnie tym zdetronizować gofry, fryty i hamburgery, posypały się gromy. Wystąpić przeciw Coca- Coli, to jak być przeciwko świętości!

- Noś se Skrzacie kanapki do ZOO jak ci nie pasi, a od waty cukrowej, lodów, stoisk z batonami i hot- dogami wara!!

Nasza święta fastfoodowa wiara.

I nie wódź nas na pokuszenie ), ale...
-  Dla mnie 4 hamburgery i frytki plus Cola.

...


Taki przywilej mas od święta. Był wysiłek- musi być przyjemność.


 Teraz tylko odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy ...sobie niedzielną dyscyplinę.

4 śmietankowe z polewą, proszę... 

ale nas zbaw ode złego- cholesterolu )

Co nas nie zabije ,to nas wzmocni, prawda? Przecież on czuwa nad nami. Bóg, w rozmiarze Supersize.

Amen.

poniedziałek, 8 listopada 2010

głosy w głowie

 Każdy normalny człowiek w swojej częściowej nienormalności słyszy chyba czasem dźwięki w głowie. Dzwonek telefonu- idealnie ton za tonem- tak jakby dzwonił. Choć nie dzwoni!

Gdzieś jakaś część mózgu wygrywa mu tą melodię wewnętrznie. Taki fantomowy sygnał. Rękę można dać sobie obciąć, że słyszałeś.
A naprawdę to nie słyszałeś!

Tak samo z tą biedną ręką. Nawet jak ucięta, to będzie boleć. Ta fantomowa ręka.
Choć naprawdę nie boli!

...

Telefon jednak, to jeszcze nic.

 Mi ostatnio dziecięca zabawka wygrywała w głowie... "Vicarious" Toola!... Bloże, jak to pięknie brzmiało...


 Tylko ja naprawdę nie wiem, co o tym myśleć...







czwartek, 4 listopada 2010

robale

 Sprawiliśmy dzieciom taką zabawkę- głupawkę. Tunel do pełzania. Gąsienicę. Robala....

Ma kilka wcieleń.

Rozwlekłe...




Dwunożne...





 i Krwiożercze!



Dwie pierwsze, na ogół, aż gulgoczą ze śmiechu... tylko trzecia piszczy cieniutkim głosem przerażenia zjadanego robaczka. 


środa, 3 listopada 2010

rzeczywistość jest barwna...

 Kupilismy sobie szafko- półkę w Ikei ( w IKEA, tak się powinno pisać, ale ja to i tak mam gdzieś )... Do sedna:

TO miało być tanie i do tego mieścić się w szafie.
To co, że brzydkie jak nieodkryty mroczny sekret...



Los z nas jednak zadrwił.
Coś źle wyliczyliśmy wymiary. Nie dało się TEGO ukryć.

Teraz straszy nas zza drzwi.

Straszy dosłownie. Kupiliśmy sobie potwora!



- Gdzie są kable?
- W Potworze ze Spirited Away...


/ Robi wrażenie, jak się go widzi wyłaniającego zza drzwi sypialni w środku nocy /
;-)