piątek, 27 listopada 2009

Mam dość...

Dzisiaj jest taki dzień, kiedy nie mam siły...

 Nie mam siły wstać, nie mam siły rano pościelić łóżka, iść pucować wacikiem do ucha brudny bidonik Ejkowi, umyć z kupy pupę A- ha. Dzisiaj nie mam siły robić im w pośpiechu śniadania, zanim nawet zdążę wypić łyk kawy.
Nie mam siły zdejmować po raz 12 Małego ze wzmacniacza, po raz 10 iść myć zęby do łazienki z Dużym i pilnować, żeby nie jadł pasty...

A to dopiero początek dnia...

Posiadanie głupiego szefa, ponad opieką nad dziećmi ma tę przewagę, że na szefa zawsze możesz poprzeklinać, obgadać za plecami, odsmarować w mailu do męża. Możesz go zamordować w myślach, albo życzyć mu nie po chrześcijańsku, aby jego samochód spłonął...

Kiedy siedzisz z dziećmu, po prostu nie możesz się złościć. Nie możesz przy nich płakać. Nie możesz dać sobie odpuścić, bo jak poluźnisz cokolwiek, to cała misterna konstrukcja zacznie się sypać.

No i pamiętaj, nie chorować. Trzeba to sobie powtarzać co rano, jak pracownicy Amwaya- "chcę być diamentem". Będę wyrabiać swoje 110% dziennej normy. Będę najlepszą mamą, najbardziej cierpliwą.

Nie muszę dzisiaj poczytać gazety w internecie.
Poczytam jutro.
Ale dzisiaj już też nie mam siły pisać nic wesołego na blogu.
Nie mam siły, czy może tak być?...

2 komentarze: