piątek, 18 grudnia 2009

Utknęłam...

Dzisiaj czuję się jak wąż, który zjada własny ogon.

Doszłam do punktu, w którym już dalej się nie da...






Muszę sobie zrobić porządny  reset twórczy.

Mam tylko jedną niepokojącą hipotezę. Właśnie mija miesiąc, odkąd piszę mojego bloga.

Może właśnie przeżywam jakiś syndrom wypalenia?
Może to już koniec? Śmierć twórcza. Gad już nie zwróci połkniętego tułowia. Będę tak tkwić na wieki wieków w tym supełku?

Aby nie być gołosłownym znalazłam coś, co doda głębi, moim pokrętnym jak droga węża przemyśleniom...

Z portalu Okultura...Jak w mordę strzelił o mnie:

Kiedy schodzimy głębiej lub raczej dajemy się pochłonąć otchłani "nieświadomego", wpadamy w sidła symboli o sile rażącej i trudnej do ujarzmienia. 
 / zaczyna się mocnym akcentem... /


Na samym dnie śpiącego umysłu znajdują się dziwne symbole mocy, tętniące gejzery energii, które w każdej chwili mogą wybuchnąć, stając się potężną niszczącą siłą, jeśli się ich nie okiełzna.
 / Nie wiem czy to dosłownie znaczy, że moja głowa eksploduje, czy raczej symbolicznie, wyrzucę z siebie tyle żółci, flaków i fekaliów rysunkowo- blogowych, że nie będę miała po co tu wracać ze wstydu /



Potrafią wszakże z równą siłą nas wspierać ( te symbole mocy- przyp. skrzata ) i zasilać energią życiową, kiedy je dobrze rozpoznamy i nauczymy się je wykorzystywać. Stają się wtedy błogosławieństwem, łaską, która odmienia nasze życie, wprowadzając nas w świat cudowności, gdzie wszystko jest możliwe. 
/ No kurcze właśnie, właśnie, jak tu wyjść z kryzysu w tą obiecaną wspaniałość, gdzie będę Zbójem i Skrzatem i Blogiem w jednym?.../

W tej archaicznej matrycy dziwnych obrazów najbardziej pierwotny charakter mają symbole zwierzęce, pośród których zawsze miejsce najbardziej zagadkowe zajmował wąż.  
W (...) podaniach, węże wykazywały się wyjątkową mądrością, tym potężniejszą, im bardziej skierowaną przeciwko istniejącemu ładowi na świecie.
 / Ktoś mi tu wpełza w tyłek i łaskocze... /

  Do meritum pochlebco!




Jego wieloznaczność ( tego węża- przyp. skrzata ), jego naga (naga!!!- przyp. skrzata ) obecność w trakcie zrzucania skóry sprawiały, że rzucał wyzwanie światu jednoznaczności, reprezentowanemu przez monoteizm.
 / Coelho by się nie powstydził tego zdania!! /

Mógł przybierać różne postacie, a jednak za każdym razem jego właściwe znaczenie było nieuchwytne.

I tak wracam do punktu wyjscia.  Chcę być znowu sobą, ale nie wężem z tyłkiem w ustach? Po co ja się tak narysowałam! ... Kto mi pomoże... Ratunkuuu!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz