czwartek, 3 grudnia 2009

Fryzura na urodziny...

Miało być super. To miał być prezent. Ponieważ pod czapką już zupełnie zarosłam, postanowiliśmy poprawić mój image.
- Skrzacie spotulniałeś jakoś z tą oklapłą fryzurką. Jak nie mój Skrzat zadzior- skomentował Zbój.
I miał rację... Taka Skrzatka Ciotka Klotka się zrobiłam z długimi włosami. Nie do pomyślenia!

Nie dałam się długo prosić.
To dlatego wyrwałam się z domu wieczorem. Jechałam pełna nadziei...


Właściwie entuzjazm minął po pół godziny. Głupia fryzura, głupie urodziny. Nie chcę już więcej!
Pani się tak strasznie męczyła, a ja starałam się być taka miła prosząc o to, aby mieć na głowie coś nowocześniejszego niż Jarocin 1984.

( Wikipedia podaje, że grali wtedy jakby pod moją fryzurę: Prowokacja, Siekiera, Sedes, Kultura, Made in Poland i Dezerter )

Dopisując historyjkę do tego co się stało:

Miała być akcja prowokacja. Skrzat ostry jak siekiera. Wyszła masakra- głowa w sedes, a nie wysoka alternatywna kultura. Taka kicha made in Poland. Nic nie powiem, uśmiechnę się i zdezerteruję. Koniec.



Wróciłam do domu. Do mojego starego kochanego fryzjera. Objął mnie i przytulił, powiedział, że on wszystko załatwi.

- Nie bój się Skrzatku, już to golimy!




...dziękuję Zbój, fryzjerze mój!...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz