czwartek, 17 grudnia 2009

"Le menel artistique" - mówiąc w języku ojców sztuki...

Z pewnym rodzajem sztuki jest tak. Patrzysz na coś i sam nie wiesz, co powiedzieć. Potem ukradkiem słuchasz reakcji gapiów obok, albo w pośpiechu czytasz opinie krytyków, i czujesz ulgę...

Co prawda nie mówisz tego w zgodzie ze sobą, no ale w końcu nie znasz się na sztuce...
 "To jest dobre!"


...

Po naszej stronie rzeki stanął właśnie pomnik.

( Wg. definicji słownika PWN powinien to być: posąg, obelisk, płyta itp., wzniesione ku czci jakiejś osoby lub dla upamiętnienia jakiegoś wydarzenia, dodatkowo coś, co ma dużą wartość historyczną, naukową, estetyczną itp., co jest reprezentatywne dla swojej dziedziny lub epoki. A przedstawiana ma być osoba lub przedmiot będące symbolem lub świadectwem czegoś. )


Nasz nowy pomnik jest, w odniesieniu do powyższych, dziełem ideologicznie słusznym, jak tłumaczy jego artystyczny ojciec Paweł Althamer. Nie tyle potulnie spełnia wymogi nakładane przez ogólnieprzyjętą poprawność, co rzyga jej w twarz!
Do tej pory przecież nikt nie odważył się zrobić pomnika zapitego MENELA!

Byli wsród tłumu na otwarciu Ci, co wzdychali z zachwytu. Taki pijak- jak malowany!...
Cała ta strona rzeki- jak z obrazka!
To krzyczą Ci, co czytają w przewodnikach, że to miejsce, ma taką wspaniałą duszę.
Tak tu pięknie!- tu wojna skończyła się 5 lat temu... Jak tu spokojnie!- wszyscy menele są tak zapici, że ledwo chodzą- nawet jak wyskoczą z jakimś aktem agresji, to wal w ryło i w nogi.

Jak tu artystowsko!- chcesz się polansować?... czeka tu na ciebie bohema alkoholiczna...


Nie znam się na sztuce.

Ale, z codziennych obserwacji  wiem, że obok menela istnieje też zapotrzebowanie na uartystycznienie wszechobecnych kup na chodniku...




...oraz na propagowanie częstych tu, unikalnych chodnikowych fresków, malowanych krwią z rozbitych głów!

Zapraszamy artystów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz