środa, 19 maja 2010

to potop!

Czy mi się tylko wydaje czy utopijnie myśląc, jak się już jest obywatelem jakiegoś kraju, można od jego Panów właścicieli wymagać odpowiedzialności i uwagi, co do swojego losu?

 Mam na myśli to, że ma się nadzieję, iż rząd nie wplącze się w kolejną niepotrzebną wojnę pozwalając ludziom ginąć, albo przynajmniej włoży minimum pracy w celu przeciwpowodziowej ochrony i  naprawi wały, abyśmy nie byli zagrożeni wielkim potopem? Na mój Skrzaci rozum są dwie alternatywy, może płynąć wysoko, albo płytko i szeroko. I co?... Będę karmić z balkonu łabędzie? Co powiem dzieciom, jak zamiast parku, czy ZOO będzie jezioro?




 Po prostu w głowie mi się nie mieści, pomijając fakt, że może to i kara boska te deszcze i wulkaniczne pyły i świat się może skończy zanim pierwszy gwizdek rozpocznie mecz otwarcia Euro2012, ale jednak istnieje w tym kraju też zmienny kadencyjnie Czynnik Ludzki, który na przekór Bogu, katastrofom naturalnym czy porom roku powinien ( jakie to naiwne! ) działać!?

Wały powodziowe z XIX wieku? Czyżby strategia samoutrudniania? Małe sabotowanie? Taktyka politycznego przetrwania? Kluczowe dla zachowania pozytywnego obrazu siebie, jest móc zwalić na kogoś winę za niepowodzenie. To ten deszcz/ to ruscy!/ to gniew Boży!. My zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. (  Pamiętajcie o wyborach! ). Mistrzowie lamentowania po fakcie.

 Może chłopem w chałupie i jego zalanym polem nikt się z nas mieszczuchów nie przejmował, bo mu zawsze przy tym wytykali winę, że jest nieubezpieczony i źle osiedlony, to jednak jak się mieszka w takim Krakowie czy Wrocławiu i nagle widzi wodę na ulicach, to można chcieć mieć do kogoś pretensje.

I teraz pytanie do Kogo? do Boga? do Wulkanu? czy może do Czynnika Ludzkiego, który od lat stosuje zasadę "jakoś to będzie". Ale jak dotąd rachunek prawdopodobieństwa pewnych zdarzeń jest niepokonanym przeciwnikiem rządowych marzycieli. Samoloty czasem spadają, powodzie czasem się zdarzają, dzieci się rodzą, przedszkola nie nadążają. Same katastrofy. Wiem, że to czysta demagogia, ale bardzo mnie ciekawi jedno.. wiedząc jak "dużo" w tej materii zostało od 1997 roku zrobione...

 Kogo tym razem będziemy winić??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz