sobota, 15 maja 2010

starość nie radość...

Ridley Scott jest już zdecydowanie starym człowiekiem.

Tacy mają słabość do patriotycznych, białych charakterów, którzy w filmie toczą wojny o swoje racje i nieustannie lustrują swoich wrogów. Są to często historie smutne. Ktoś zawsze musi zginąć. Starzy ludzie wtedy dopiero czują moc legendy i wielkich czynów.

My młodzi patrzymy na to z niedowierzaniem. Znamy ludzi przecież nie tylko, jak ci starzy z legend i wspomnień ( które zawsze są lepsze niż  była rzeczywistość ) no i wiemy swoje: nigdy, nigdy nie są oni tak bohaterscy i święci jak Ridley ostatnio pokazuje.

Gdzieś zgubił się jego typowy dla młodych duchów relatywizm.

Teraz jest tylko Bóg, honor, ojczyzna. Patos i farmazony.

Mam te czarne kinematograficzne myśli dlatego, że byliśmy ze Zbójem na Robin Hoodzie. Scott mial zdemitoligozowac legendę, jak zapewniała nas recenzja w Polityce, ale stworzył jej jeszcze potworniejszą wersję.




Jak to skomentówał Zbój już "Faceci w rajtuzach" byli lepsi.


...


Ja naiwna myślałam, słysząc o nowym spojrzeniu, że w końcu zobaczymy złoczyńcę i cwaniaczka, przygrubego Russela Crowe
( którego jednak kamera lubi, bo gdzieś te kilogramy tuszuje ), jako antytezę polskiego pojmowania bohaterstwa.

Robin no Hood  ( bo kaptur nosi z scenach dosłownie dwóch ) ratuje jednak Anglię przed Królem Francji, przewodząc całej armi jako podszywany rycerz. Jego ojciec okazuje się być największym prerenesansowym filozofem, a on biegłym mówcą, politykiem i strategiem. Do tego stoikiem, co jest pewną nowością.


Film jest tak długi, a jednak tak niemiłosiernie skrótowy, że wszystkie dylematy bohatera można podsumować jednym wypowiadanym przez niego zdaniem: " niech tak będzie"

-Robin udawaj mojego syna szlachcica.
- ok
-śpij na podłodze z psami Marion
- ok
- Jedź na wojnę z Francją
-ok
- Weź miecz głupku
- ok
tylko pamiętaj zrobić siku zanim wyruszysz!
- OK! :-/


KONIEC


Ale to nie jest tak, że nic nam się nie podobało. Zdecydowanie rozśmieszyła nas 84 letnia "płonąca pochodnia" starego Maxa von Sydow...

aa i jedna rzecz była świetna: reklama Open'era przed filmem. BRAWO! CZADU! CHCEMY WIĘCEJ!
( Więcej? Ridley wybacz- to nie do Ciebie!... choć już się szykuje sequel )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz