sobota, 6 lutego 2010

jo ziomale


Wbrew pozorom ( sądząc po obrazku ) nie jest środek nocy... nie mam też depresji ( choć musiałam współczuć dzisiaj koledze, który niczym Mamut dobiega nieubłaganie 30- stki i uważa / słusznie / , że przegrał życie..nie byłam też na tyle cyniczna / choć korciło /, aby życzyć mu  w ten straszny dzień "happy birthday"  jakby sugerował fejsbuk )...

Tak w ogóle to u mnie jest dosyć różowo. Ale, że nie używam na blogu koloru, to obrazek jest profesjonalnie czarny. Tak naprawdę, w sercu, jest różowy.

Zaniedbałam swoje blogowanie, ten tydzień zamknie się w statystyce marnych 3 wpisów. Ale nie sądźcie mnie po pozorach. Miałam co robić!
Teraz, po zakończonym tygodniu pracy do nocy czuję satysfakcję równą tej, wynikającej z racji upieczenia udanego ciasta.

Kurcze, mówiąc wprost, jestem boska! ( Sorki Mamucie, za ten wybuch radości w twoje smutne urodziny )...
 Może jednak szybko zrzednie mi mina?
 / Wtedy nie omieszkam zrobić czarnego, naprawdę czarnego obrazka... /


 Póki co mam, w roli zapchajdziury dla was rebus:... Spotkaliśmy na spacerze  z dziećmi wielkiego psa, wilczura... nazywał się Jamnik ( bez J i K na końcu )... śmieszne?







1 komentarz: