środa, 17 listopada 2010

ostatnia paróweczka chodzi mi po głowie...

Czytam dzieciom wieczorem  PRL-owską bajkę z innego świata: "Jak Wojtek został strażakiem".

Pymonek jeszcze nie mówi, ale wiem, że on też chce być strażakiem. To widać.

Nam też tę książeczkę czytano jak byliśmy mali, ale wtedy mój kuzyn Wojtek, to chciał być szambiarzem.


Czasy się znieniły. Mamy nowe wydanie. Niegdysiejszą treść. Hiperwspółczesne obrazki.

Mają sprzęt strażacki, 
bogaty, nie skąpy:
drabiny, gaśnice, 
sikawki i pompy.

 Wszystko zawsze działa 
sprawnie jak należy.
A strażacy tutaj- 
to sam kwiat młodzieży


a ten kwiat wygląda tak:




Ilustrator zapomniał im twarze szmatami obwiązać, że niby młodzież zęby bolą...


Ah ten Miś! Do dziś jest kongenialny w swoim przekładzie na rzeczywistość :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz