Tym bardziej, że na filmie wytrzymaliśmy 20 minut. Wypędziło nas oprócz drętwych dialogów i nieapetyczności Pani wszechobecne mlaskanie. Symfonia mlaśnięć. Mlaśnięć gastronomicznych i erotycznych, brr...
Pan, który w filmie grał Pani chłopaka chyba miał o swojej partnerce z planu takie samo zdanie jak ja, bo był biedny tak nieprzekonujący w swojej udawanej namiętności, kiedy łapiąc ją w pasie z mlaskiem wbijał się ustami w jej usta...
Dobrze, że wyszliśmy. Po większej dawce żaden pocałunek i żadne jedzenie nie smakowało by już dobrze.
Powiesiłam taki obrazek w łazience. Jest gwoździem do trumny w dyskusji o moim nieskładaniu rzeczy z pralki. Zbój powiedział, że jak ludzie zobaczą, to sobie pomyślą, że jest jakimś psychopatą. Fakt: nie zwraca się do mnie w ten sposób. Fakt: byłam zła, że w ogóle mi zwraca uwagę..Ehh...oto efekt zadzierania ze Skrzatem.
Przypomniało mi się coś co zrozumie tylko moja siostra ( Do kanara: - ależ Skrzatowi, mandat? )
Aaa piekny rysunek przepiekny :)
OdpowiedzUsuńI zeby skrzatu mandat..?