Stąd jego imię. Tak robił Ejek, żeby wywołać uśmiech na małej buzi. - A-ha! i już :-D
Był też niestety braciszkiem do gryzienia...
Jeszcze pół roku temu:
aż do czasu...
Teraz Mały nie ma litości. A Duży nie zna ani dnia, ani godziny, kiedy może spotkać go odwet.
- A-ha-ha!...sio! sio!
Bo, kto się śmieje... ten się śmieje ostatni! :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz