-Co to?
- Pupa!
- A tam?
- Pupaaa!
- A tu, co synku?
- PUPAAA!
- Uważaj, uważaj... oooo...
Czytam w gazetach jak ruszają kolejne kampanie uświadamiające właścicielom psów ich obowiązki...
Po mojej stronie rzeki nic się nie zmienia.
Nasza przestrzeń wspólna jest, była i nie oszukujmy się, będzie obsiana psimi kupami.
Ja mam podobne na co dzień. Biorę je razem z resztą dobrodziejstw macierzyństwa- bardziej lub mniej śmierdzące, rzadkie albo stałe, zielone, czarne, żółte, czerwone. Cały festiwal różności, tak, że czasem, aż mi słabo. Zmywam je codziennie, potem pakuję czyste pupy w pieluchy i tak od nowa, każdego dnia...
Zastanawia mnie, że skoro ja mogę, to czemu komuś tak trudno schylić się raz dziennie z łopatką za swoim psem??
Kolejny plakat zawiśnie- Kupa Wstydu!, Psie sprawy Warszawy, a Skrzat rysuje KU PAMIĘCI...
- Mama, ti ta? ti ta?
- Co to synku? A... tego nikt nie wie, znaczy ja wiem, ale nie powiem... kosz na śmieci :-)
KUPA MIĘCI
MIĘCI KUPA
WPISAŁ WAM SIĘ SKRZAT- PSUBRAT
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz