Twierdzi się, że Skrzatom brakuje do tego cierpliwości, bo jak już się wkurzą, to aż wióry lecą... ( i to prawda! )
Uważa się, że trzeba być facetem, aby zmienić dętkę
( im bardziej stereotypowo Zbójowym, tym lepiej )...
Nic bardziej mylnego...
Ostatnia konfrontacja- 1:0 dla flaka. Po pół godziny Zbój rzucał kołem od wózka po łazience, uparcie twierdząc przez drzwi, że nad wszystkim i nad sobą panuje...
...
Wcale nie chciałam się sama za to brać. Tak wyszło. Nie z ambicji, nie po znajomości ( bo to materia mi obca ), ale ze złości.
Wyobraziłam sobie jak dzwonię do Zbója do pracy, mówiąc mu: Kochanie, dętka wynieniona. Sprawa skończona. Nie wracajmy do tego... ale mów mi Mistrzu! Buhahaha...
I tak zrobiłam...
Co z tego?
Wczoraj złapałam w wózku drugiego flaka. Czekałam, aż wróci Zbój zabijaka...
Musiał czytać w pracy jakieś tutoriale z instrukcją zakładania. Teraz poszło szybko. Podobno to dziecinnie proste. Teraz to ja jestem obiektem żarcików i przytyków, bo w końcu mi ostatnia, a zarazem pierwsza wymiana zajęła prawie godzinę...
...a Nowemu Mistrzowi 15 minut...
/ duma, straszna rzecz... /
...
/ ale zazdrość, jeszcze straszniejsza! /
No trudno, jakoś to przełknę... Panie i Panowie, oto nowy bohater: Zbój zabijaka, Mistrz zmiany flaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz