wtorek, 20 kwietnia 2010

moje aktualne zajęcie...

Chcę się wam wytłumaczyć z mojego nicniepisania. Mam otóż ważną misję. Ratuję galaktykę!
Gwoli ścisłości- nie zwariowałam! Nie siedzę właśnie w pokoju bez klamek śniąc swoj nieprzerwany sen o bohaterstwie.

 To się dzieje prawie naprawdę.

 / Tutaj powinien znaleźć się naukowy akapit na temat uzależnienia od gier komputerowych. Wyjaśnienie tego, co można kompensować sobie będąc w wirtualnym wcieleniu gwiezdnym bohaterem. /

Tak tak, mam swój statek kosmiczny SSV Normandy i jako komandor Shapard ratuję kosmos.



Używam uroku, a nie zastraszenia. Noszę snajperkę i zawadiacką krótką fryzurę. Werbuję krogan, asari i innych kosmitów.

W tym wszystkim nie zapominam karmić dzieci. ( Biorąc pod uwagę wiosnę za oknem jest to lekkie uproszczenie )

...

Ironia losu jest taka, że mój bohater ginie na początku gry w katastrofie swojego kosmicznego statku, a następnie zostaje odbudowany przez tajemniczą, rządną władzy ogranizację z lekko ksenofobicznym  i terrorystycznym zacięciem. I tak jako duch i widmo, w misji pełnej głębokich analogii spełniam powierzoną mi najważniejszą rolę jednocząc wszystkich pod swoim przewodnictwem.


...

Ostatnio nie czytam dużo gazet. Gdybym to robiła, wtedy postać z mojej gry pewnie działałaby pod kosmiczną banderą orła w koronie, na swojej SSV Westerplatte werbując do drużyny wawelskie smoki i innych  ( - Shepard, twój następny cel znajduje się na południe, nad rzeczką opodal krzaczka. )

...


Z pewnej perspektywy czasem dobrze jest móc uciec od rzeczywistości. Nawet z dziećmi do parku na rower. Byle daleko od tego wszystkiego.

Kosmos wzywa! Do zobaczenia po wszystkim