Chcę się wam wytłumaczyć z mojego nicniepisania. Mam otóż ważną misję. Ratuję galaktykę!
Gwoli ścisłości- nie zwariowałam! Nie siedzę właśnie w pokoju bez klamek śniąc swoj nieprzerwany sen o bohaterstwie.
To się dzieje prawie naprawdę.
/ Tutaj powinien znaleźć się naukowy akapit na temat uzależnienia od gier komputerowych. Wyjaśnienie tego, co można kompensować sobie będąc w wirtualnym wcieleniu gwiezdnym bohaterem. /
Tak tak, mam swój statek kosmiczny SSV Normandy i jako komandor Shapard ratuję kosmos.
Używam uroku, a nie zastraszenia. Noszę snajperkę i zawadiacką krótką fryzurę. Werbuję krogan, asari i innych kosmitów.
W tym wszystkim nie zapominam karmić dzieci. ( Biorąc pod uwagę wiosnę za oknem jest to lekkie uproszczenie )
...
Ironia losu jest taka, że mój bohater ginie na początku gry w katastrofie swojego kosmicznego statku, a następnie zostaje odbudowany przez tajemniczą, rządną władzy ogranizację z lekko ksenofobicznym i terrorystycznym zacięciem. I tak jako duch i widmo, w misji pełnej głębokich analogii spełniam powierzoną mi najważniejszą rolę jednocząc wszystkich pod swoim przewodnictwem.
...
Ostatnio nie czytam dużo gazet. Gdybym to robiła, wtedy postać z mojej gry pewnie działałaby pod kosmiczną banderą orła w koronie, na swojej SSV Westerplatte werbując do drużyny wawelskie smoki i innych ( - Shepard, twój następny cel znajduje się na południe, nad rzeczką opodal krzaczka. )
...
Z pewnej perspektywy czasem dobrze jest móc uciec od rzeczywistości. Nawet z dziećmi do parku na rower. Byle daleko od tego wszystkiego.
Kosmos wzywa! Do zobaczenia po wszystkim
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz